Już podtytuł sugeruje jak skonstruowana jest książka. Jest to zbiór literackich obrazów, anegdot i ciekawostek o PRLu. Autor wyszedł od sytuacji kabaretów, działalności estradowej i rzeczywistości w jakiej funkcjonowali artyści. Przywołał wspomnienia Zofii Czerwińskiej, Piotra Fronczewskiego Maryli Rodowicz. Z ich opowieści wyłania się świat wprawdzie szary, pozbawiony współczesnego przepychu i wszechobecnego ,,wszystkiego" ale mimo to ciekawy, fascynujący, intrygujący i ... zmuszający do kombinowania. A kombinowano wszędzie: by zdobyć coś czego brakowało, by stworzyć coś z niczego, coś załatwić, obejść cenzurę. Cenzura w środowisku artystycznym to też ważny element książki. Autor na przykładzie kabaretów Tey i Elita pokazuje jak wyglądała walka o możliwość zaprezentowania programu kabaretowego.
Ale nie tylko o kabarecie się mówi. Andrzej Klim ciekawie opowiada też o dwóch najważniejszych eksportowych zespołach PRLu - Mazowszu i Śląsku o ich twórcach i perypetiach związanych z ich działalnością. Znalazło się też miejsce by wspomnieć o Modzie Polskiej, sporcie i motoryzacji. Książka kończy się wspomnieniem dwóch postaci, które są przykładem arystokracji peerelowskiej - Józef Cyrankiewicz i Andrzej Jaroszewicz.
,,Jak w kabarecie" to zbiór wspomnień i migawek. Wspomnień pozytywnych, budzących zainteresowanie we współczesnym czytelniku a u tych pamiętających tę epokę może budzić nostalgię. Ale pewnie to tylko wygładzone przez czas anegdoty, takie jakie miło jest przywoływać bez poczucia tego co realnie za tym stało. Autor opowiada ciekawie i wciągająco ale trochę powierzchownie, każdy z tematów aż prosi się o rozwinięcie i zaprezentowanie w szerszej perspektywie. Jako osoba, która z rzeczywistością PRLowską nie miała do czynienie z ogromnym zainteresowanie czytałam i dowiedziałam się wielu rzeczy, które teraz wymagają uzupełnienia.
Ale nie tylko o kabarecie się mówi. Andrzej Klim ciekawie opowiada też o dwóch najważniejszych eksportowych zespołach PRLu - Mazowszu i Śląsku o ich twórcach i perypetiach związanych z ich działalnością. Znalazło się też miejsce by wspomnieć o Modzie Polskiej, sporcie i motoryzacji. Książka kończy się wspomnieniem dwóch postaci, które są przykładem arystokracji peerelowskiej - Józef Cyrankiewicz i Andrzej Jaroszewicz.
,,Jak w kabarecie" to zbiór wspomnień i migawek. Wspomnień pozytywnych, budzących zainteresowanie we współczesnym czytelniku a u tych pamiętających tę epokę może budzić nostalgię. Ale pewnie to tylko wygładzone przez czas anegdoty, takie jakie miło jest przywoływać bez poczucia tego co realnie za tym stało. Autor opowiada ciekawie i wciągająco ale trochę powierzchownie, każdy z tematów aż prosi się o rozwinięcie i zaprezentowanie w szerszej perspektywie. Jako osoba, która z rzeczywistością PRLowską nie miała do czynienie z ogromnym zainteresowanie czytałam i dowiedziałam się wielu rzeczy, które teraz wymagają uzupełnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz