środa, 27 maja 2020

,,Mój raz na zawsze książę" Caroline Linden

 Tytuł oryginału: My Once and Future Duke

Sophie Graham nie ma nic do stracenia i z pewnością nie zamierza pozwolić aby ktokolwiek za nią decydował. Po śmierci rodziców, okrutny dziadek umieścił ją w szkole z internatem gdzie poznała dziewczęta, które zostały jej najlepszymi przyjaciółkami na śmierć i życie. Opłacenie szkoły było jedynym wsparciem jakie otrzymała. Teraz, jako młoda kobieta, musi sobie radzić sama. I radzi sobie całkiem nieźle. Udając szanowną wdowę, panią Campbell co wieczór odwiedza jeden z osławionych przybytków hazardu, klub Vega by tam ogrywać kolejnych dźentelmenów a przy okazji budując swój majątek. Jeden wieczór, jeden zakład zmieni całe jej życie gdy jej przeciwnikiem zostanie surowy książę Ware.

,,Mój raz na zawsze książę" to lekki i przyjemny, chociaż mało zaskakujący, romans historyczny. Głównymi bohaterami są Jack, książę Ware - poważny, surowy, gardzący hazardem i zbyt poważnie podchodzący do obowiązków człowiek, którego światopogląd legnie w gruzach, gdy na swej drodze spotka tajemniczą panią Graham. Jedno spojrzenie wywoła w nim lawinę szaleństwa i odmieni całe jego życie. Także Sophie musi podjąć decyzję czy plan jaki opracowała jako młoda dziewczyna ma szansę realizacji czy lepiej zastąpić go czymś innym.

Po ostatnich kryminałach potrzebowałam odskoczni. Czegoś co sprawi, że się uśmiechnę, może westchnę, czegoś lekkiego i przyjemnego chociaż niekoniecznie specjalnie wciągającego czy przykuwającego uwagę. I takie coś dostałam. Nie jest opowieść spektakularna, raczej banalna i bardzo przewidywalna, nie ma wielkich dramatów, są delikatne zakręty losu, nie ma wybuchów śmiechu czy łez, raczej leciutki uśmiech. Nie sypią się iskry emocji, no najwyżej czuć łaskotanie. Ale to opowieść jakiej raz na jakiś czas potrzeba by spokojnie móc iść do czegoś innego. Resetuje mózg, emocje, nie irytuje ale też nie porusza. Jest po prostu lekka.

piątek, 22 maja 2020

,,Ukryty pokój" Jørn Lier Horst

 Tytuł oryginału: Det innerste rommet

Komisarz William Wisting dostaje nietypową sprawę. Nieoczekiwanie działa nieoficjalnie by zbadać skąd niedawno zmarły były minister zdrowia miał ponad osiemdziesiąt milionów koron w swoim domku letniskowym. Komisarz, na zlecenie Prokuratora Generalnego, formułuje mały zespół w skład, którego wchodzi także jego córka, młoda dziennikarka Line. Tropy prowadzą nietypowy zespół w przeszłość i co zaskakujące zaczynają się łączyć ze sprawą prowadzoną przez Adriana Stillera, śledczego odpowiedzialnego za cold cases czyli nierozwiązane sprawy z przeszłości. Bez specjalnego entuzjazmu Wisting łączy swoje siły ze Stillerem by pokazać, że zagadki z przeszłości mogą znaleźć swoje rozwiązanie, w najmniej spodziewany sposób.

,,Ukryty pokój" ma wszystko to co lubię w tej serii. Nie jest może spektakularna i szokująca, raczej drobiazgowa, trochę żmudna ale cały czas pozostaje bardzo konkretna i przypomina układania puzzli. Z rozsypanki małych elementów, dzięki uporowi, sile i determinacji powstaje obraz jakiego nikt się nie spodziewał. Dużo on mówi o ludziach, ich zachowaniach i motywacjach jakie nimi kierują. Horst tutaj nie zabiega o szokowanie czy zastraszania chociaż sytuacje pełne niebezpieczeństwa się pojawiają. U niego zbrodnia sprawia wrażenie chwilowego zachwiania równowagi, która dzięki wysiłkowi wielu osób, na koniec znowu zostaje przywrócona.

Oprócz oczekiwania na rozwiązanie, pomiędzy próbami samodzielnego zgadnięcia zawsze z ogromną sympatią obserwuję bohaterów. Ich normalność, spokojne życie i nawet to, że życiowe wyzwania przyjmują ze spokojem. I nawet, chociaż Adrian Stiller zdaje się być burakiem, jego też lubię i cały czas mam nadzieję, że zobaczę jego inne, bardziej przyjazne oblicze. Mam nadzieję, że kolejne tomy (jeśli postaną) rozwiną tą postać. Teraz muszę czekać.

czwartek, 21 maja 2020

,,Uśpienie" Camilla Grebe

 Tytuł oryginału: Dvalan

Samuel ma osiemnaście lat i już zdążył sobie skomplikować życie. Żeby wyrwać się spod nadopiekuńczych skrzydeł fanatycznie religijnej matki wplątał się w układ z bossem narkotykowym Iwanem. Niestety, nic nie idzie tak jak powinno. Szybki zarobek zmienia się w śmiertelne zagrożenie. Chłopakowi nie pozostaje nic innego jak ucieczka. Schronienie znajduje u wdowy Rakel, które opiekuje się nastoletnim, niepełnosprawnym synem. Zatrudnia ona Samuela jako asystenta. Pozorny spokój zostaje zrujnowany gdy w okolicy pojawia się wściekły boss narkotykowy w poszukiwaniu swoich pieniędzy. Równocześnie w okolicy policja zaczyna prowadzić śledztwo, gdy na wybrzeżu zostają znalezione zmasakrowane zwłoki młodych mężczyzn. Wszyscy mieli powiązania z półświatkiem narkotycznym. Dochodzenie początkowo oczywiste i schematyczne zakręca jednak w nieoczekiwanym kierunku.

,,Uśpienie" mnie zaskoczyło, a nie zdarza się to często. W trakcie lektury długo byłam przekonana, że mam do czynienia z typowym thrillerem. Bo jak można nie zauważyć ewidentnych, już tak często wykorzystywanych schematów. Młody, zagubiony człowiek, wplątany w śmiertelne zagrożenie, ucieczka, pościg.. Banał, banał, banał. I chociaż kibicowałam Samuelowi, to raczej nie oczekiwałam tam czegoś zaskakującego. Czekałam na finalną rozgrywkę między nim a ,,tymi złymi" i to wszystko. Gdy moja czujność została przez autorkę całkowicie uśpiona, wtedy właśnie nastąpił największy zwrot akcji. Volta, taka że zostałam postawiona na baczność i z wrażenia przecierałam oczy, jak mogłam to wszystko przegapić. Nie, nie powiem co się stało. Nie zniszczę całego napięcia. Powiem tylko, że  warto czekać. Warto, czytać dalej. Dopiero w finale wszystko nabiera znaczenia, staje się jasne klarowne a przez to milion razy bardziej przerażające i bardziej realne. Autorka doskonale obserwuje współczesny świat, współczesne nawyki, zwyczaje, także te internetowe i z nich wyciąga to co najstraszniejsze.

,,Uśpienie" absolutnie usypia czujność a potem wali z grubej rury. Niech Was nie zmylą schematy, nie myślcie, że już wszystko już widzieliście i wszystko znacie. Gwarantuje Wam zaskoczenie. Gwarantuje Wam niepokój i przerażenie, że przegapiliście tak oczywiste sygnały. A potem na nic nie spojrzycie w ten sam sposób. Wszystko nabierze nowego znaczenie i wszędzie będziecie widzieć zagrożenie.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga!
 
p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 119,3 cm - 2,0 cm = 117,3 cm.
 

wtorek, 12 maja 2020

,,W złotej klatce" Rhys Bowen

 Tytuł oryginału: In a Gilded Cage

W ósmym tomie Molly Murphy już nie jest zagubioną, świeżo przybyłą do Nowego Jorku Irlandką. Ma swoje miejsce na świecie, wiernych przyjaciół, pracę i narzeczonego. Wie co chce osiągnąć ale nadal targają nią wątpliwości czy uda jej się prowadzić takie życie o jakim marzy, szczególnie jeśli oficjalnie przyjmie oświadczyny ukochanego Daniela. Dodatkowo ostatnie zlecenia detektywistyczne jakie przyjęła jeszcze bardziej potęgują jej wątpliwości. Molly na demonstracji feministycznej poznaje młode kobiety, dawne wychowanki cenionej szkoły Vassar. Kiedyś zdolne i ambitne, pełne marzeń i planów na podbicie świata teraz zostają sprowadzone przez małżeństwo do roli ozdoby salonu i zmuszone do prowadzenia rozmów o ubraniach i kosmetykach. Rezolutna panna Murphy właśnie od nich otrzymuje dwa zadania: odkryć prawdę o pochodzeniu jednej z nich a drugiej pomóc zdemaskować niewierność męża. Gdy jednak wkrótce tajemnicza choroba zaczyna siać zabójcze żniwo, w Molly budzą się wątpliwości i z własnej inicjatywy zaczyna kolejne, tym razem dużo bardziej niebezpieczne śledztwo.

,,W złotej klatce" to kolejny raz kryminał retro, zapewniający rozrywkę na najwyższym poziomie. Nie tylko zapewnia wciągającą i emocjonującą łamigłówkę, która kończy się zaskakującym rozwiązaniem ale to także kolejny raz wnikliwe i zmuszające do zastanowienia spojrzenie na minioną epokę. Dostajemy poruszający obraz rodzącego się ruchu feministycznego, mozolnego walczenia o prawa, które obecnie są tak naturalne i oczywiste jak oddychanie. Ale to także refleksja nad sytuacją kobiet i ich rolą w społeczeństwie a przede wszystkim w małżeństwie. Rhys Bowen jest w tym mistrzynią. Pod płaszczykiem lekkiej intrygi, przygody i akcji, przemyca całe pokłady ważnych społecznych tematów aktualnych także współcześnie.

p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 121,8 cm - 2,5 cm = 119,3 cm.

poniedziałek, 11 maja 2020

,,Mózg władca czasu" Dean Buonomano

Tytuł oryginału: Your Brain Is a Time Machine. The Neuroscience and Physics of Time

Na pewno każdy ma w swoim życiu doświadczenia, w których upływ czasu, szczególnie analizowany z pewnej perspektywy zaskakuje. Najlepszym przykładem z mojego życia jest zestawienie dziewięciu lat jakie stanowił okres szkoły podstawowej i gimnazjum z dziewięcioma laty, które właśnie miną mi w firmie gdzie pracuję. Pierwszy z okresów wydaje się nieskończenie długi, poprzetykany nieskończonością wydarzeń, zmian, decyzji i problemów. Natomiast ten drugi - chociaż też nie działo się mało - to budzi tylko zaskoczenie i zdziwienie, czy to naprawdę tyle lat.

Okazuje się, że na to wszystko jest naukowe wyjaśnienie. I całkiem prosto, bez zbytniego komplikowania sprawy przedstawia Dean Buonomano w swojej publikacji. Zaczynając od najprostszych przykładów pokazuje jak bardzo subiektywnym odczuciem jest upływ czasu i jak wiele w jego odbiorze zależy od mózgu. Jego publikacja to nie tylko ciekawe spojrzenie na samą historię pomiaru czasu, rozwiązywania i analizowania różnorakich kwestii związanych z pomiarem i rozumieniem czasu. To także proste przybliżenie laikowi ważnych zagadnień związanych z neurologicznym czy czysto fizycznym podejściem do tego zagadnienia. Książka także zmusza skupienie i zastanowienie się nad wieloma aspektami, które na co dzień zupełnie ignorujemy a które w znacznej mierze zależą od poprawnie działającego mózgu. Pewnie zupełnym zaskoczeniem będzie jak powiem, że każdy z nas doświadcza prawie codziennie podróży w czasie - wystarczy do tego planowanie przyszłych zdarzeń i przewidywanie konsekwencji działań. Tak proste i tak oczywiste.

Publikację ,,Mózg władca czasu" polecam gorąco. To bardzo przystępnie napisana, pełna ciekawych i prosto wyjaśnionych przykładów praca, którą czyta się z zainteresowaniem godnym najlepszej powieści. To niesamowite jest gdy uświadomimy ile potrafi i do czego jest zdolny ludzki mózg, jak zmienia się spojrzenie na świat gdy zrozumiemy, że w dużej mierze poczuciem czasu, zapamiętywanie pewnych zdarzeń i ich trwania zależy tylko od mózgu i tego jak on pracuje. A najlepsze w tej pracy jest to, że nie jest ona przeznaczona tylko dla specjalistów czy osób posiadających wiedzę z zakresu fizyki i neurologii. Każdy może ją przeczytać i przekonać się, że najlepszy i najbardziej wydajny komputer nosi w głowie.

środa, 6 maja 2020

,,Pani Śmierci" Terry Goodkind

 Tytuł oryginału: Death's Mistress

Jedna przygoda musi się skończyć, żeby mogła zacząć się kolejna! Tak właśnie jest z cyklem ,,Miecz Prawdy". Richard Rahl pokonał każdego kogo miał pononać: Jagang, imperator Sulahan to już przeszłość. Teraz może cieszyć się spokojnym panowaniem nad zjednoczonym Imperium D'Hary. Są jednak miejsca gdzie nikt nie wie o tym, że zapanował pokój a Lord Rahl jest jego opiekunem, dlatego czarodziejka Nicci wraz z Nathanem Rahlem, czarodziejem i ex-prorokiem wyrusza w drogę by być jego ambasadorami. Ich droga w stronę Mrocznych Krain rozpoczyna się u wiedźmy Red, która przepowiada im, że muszą udać się do tajemniczego miejsca zwanego Kol Adair. I jak każda prawdziwa przygoda, wszystko zaczyna się od pierwszego kroku.

,,Pani Śmierci" rozpoczyna nowy cykl autorstwa Terry'ego Goodkinda ,,Kroniki Nicci". Jest bezpośrednią kontynuacją ,,Miecza Prawdy" i jest silnie zanurzony w tym dobrze znanym świecie. Fan uniwersum odnajdzie wiele odniesień do tego co działo się przez kilkanaście tomów, które stanowią opowieść. Jest to z pewnością ogromne utrudnienie i wyzwanie dla wszystkich osób, które właśnie od ,,Pani Śmierci" chciałby zacząć przygodę. Jednak jeśli pominą niuanse i przymkną trochę oko na tło z pewnością mogą cieszyć się przygodą. Bo tym ta powieść jest. Właściwie od pierwszych stron przygoda goni przygodę. Nicci i Nathan nie próżnują tylko co rusz wpadają w kolejne kłopoty by raz za razem szukać rozwiązań i pokonywać przeciwności losu. Przypomina to trochę zlepek kilku następujących opowiadań, który łączy nadrzędny motyw - wędrówka ku nieznanemu. Wszystko utrzymane jest w dobrze znanym, trochę rozgadanym Goodkindowym stylu.

W przypadku ostatnich tomów serii ,,Miecz Prawdy" narzekałam, że są one jednym wielkim powtórzeniem. Autor bez przerwy przypominał co Richard zrobił, potrafi, co mu przyświeca. Brakowało tam już świeżości i lekkości. ,,Pani Śmierci" wnosi trochę nowości do uniwersum. Nie można mówić o całkowitym zwrocie i totalnym odświeżeniu ale jest lepiej. Goodkind pokazał, że jest autorem, który umie stworzyć wielotomowy, pasjonujący cykl ale słabo mu idzie utrzymanie jednego trzymającego wątku w więcej niż dwóch czy trzech tomach. Zdecydowanie lepiej idzie mu tworzenie luźniejszej serii przygód, tylko w tle powiązanej wspólnym motywem. I tak, i pewnie w kolejnych tomach będzie. Wędrówka a po drodze kolejne przygody i walka ze złem w imię Lorda Rahla.

,,Kroniki Nicci" niestety nie zapierają już dechu w piersi, nie wbijają w fotel, nie kradną czasu, który powinnam poświęcić na coś innego. Ale trudno się dziwić - przygodę z uniwersum zaczynałam ponad dziesięć lat temu. Ja byłam inna i cykl był inny. Teraz pozostał sentyment i nadzieja na rozrywkę. Bo tym będzie ta książka dla każdego fana Richarda Rahla - sentymentalnym powrotem do lubianego świata i chwilą lekkiej rozrywki.

p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 124,5 cm - 2,7 cm = 121,8 cm.