wtorek, 15 kwietnia 2025

,,Nexus" Yuval Noah Harari

Tytuł oryginału: Nexus. A Brief History of Information Networks from the Stone Age to AI

 ,,Nexus" to absolutnie rewelacyjna praca, po którą warto sięgnąć, szczególnie obecnie. To nie tylko traktat filozoficzny prowadzący czytelnika od epoki kamienia do współczesności śladem informacji, to także solidna porcja wiedzy przygotowująca na przyszłość.

Nie da się zaprzeczyć, że żyjemy w świecie, który jest przytłoczony informacją. I po raz pierwszy w całej naszej historii ludzkości nie jesteśmy jedynymi, którzy tę informację tworzą i wykorzystują. Obok nas coraz szybciej zaczyna funkcjonować sztuczna inteligencja, która z dnia na dzień ogrywa coraz większą rolę. Jednak by zrozumieć to jaka może być wspólna koegzystencja ludzkości i sztucznej inteligencji najlepiej prześledzić to jak przez wieki informacja była tworzona i wykorzystywana. Jaką rolę odegrała religia, filozofia? Co doktryny polityczne, szczególnie te totalitarne, miały wspólnego z przekazywaniem i zbieraniem danych? Kiedy i w jakich warunkach funkcjonowała demokracja? Na te i wiele innych pytań izraelski filozof i historyk Yuval Noah Harari próbuje znaleźć odpowiedź, równocześnie pokazując zupełnie inny obraz otaczającego nas świata.

Chociaż studiowałam informację naukową i bibliotekoznawstwo i z wieloma pojęciami w pewien sposób jestem zaznajomiona to praca Harari była dla mnie szokiem. Szczególnie część poświęcona analizie współczesnego, cyfrowego świata. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy otoczeni przez boty, że algorytmy dyktują co oglądamy, czytamy, kupujemy a nawet myślimy.Jednak skala zjawiska umyka naszemu pojmowaniu. Nie uświadamiamy sobie jak potężną moc mają algorytmy i jak mocno są już samodzielne i wymykające się spod kontroli człowieka. Jednak nadal mamy jeszcze szansę i możemy wprowadzać czynniki kontroli czy samokontroli. I właśnie o to próbuje apelować i to próbuje nam uświadomić autor.

 Ta książka to monumentalna praca, pokazująca ogrom pracy i ogrom wiedzy autora. Jednak pomimo skomplikowanego i złożonego tematu jaki jest poruszany ma w sobie dużo lekkości i prostoty. To historia przez która się płynie, mimo że temat jest zatrważający. Zachęcam do sięgnięcia bo warto wyrobić sobie swoje własne zdanie na temat przyszłości, która już wkrótce może stać się naszym udziałem. 


p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 121,1 cm - 5,3 cm = 115,8 cm.    

niedziela, 13 kwietnia 2025

,,Podcastex 2. Polskie milenium" Mateusz Witkowski,Bartek Przybyszewski


 W roku 2005 rozpoczęło się dla mnie wchodzenie w dorosłość. Tak dosłownie. Życie prywatne zdominowały zupełnie nowe emocje i zupełnie inaczej patrzyło się na rzeczywistość. Ominęła mnie faza ,,emo" bo sorry to było dla dzieciaków w gimnazjum a ja już byłam licealistką o krok przed maturą i studiami. Jednak mimo tego, że wtedy dystans między gimnazjum i liceum był ogromny nie udało uciec się przed tym co działo się w Polsce, zarówno w popkulturze jak i polityce i ogólnie społeczeństwie. Z dzisiejszej perspektywy lata 2005-2010 to dla mnie wieczność. Ogromna zmiana, przejście od liceum do prawie końcówki studiów. I równie zaskakujące jest jak wiele się wtedy działo.

Kolejna część ,,Podcastexu. Polskiego milenium" to opowieść o pewnym szaleństwie. Wtedy się tego nie czuło jak wielkie i nieprawdopodobne rzeczy się wtedy działy. Prezydentura Lecha Kaczyńskiego, zmiany rządów, nieprawdopodobne koalicje, skandale, Roman Giertych jako minister edukacji (pamięta jeszcze ktoś amnestię maturalną?). Ale i w społeczeństwie. Pojawiły się programy typu ,,Taniec z gwiazdami", selekcjonerem był Leo Benhakker, zasypała nas lawina polskich seriali, komedii romantycznych i objawił się Patryk Vega czy Wojciech Smarzowski.

Przyznam, że o wielu rzeczach zapomniałam albo nie były nigdy przedmiotem moich zainteresowań więc je ignorowałam. Dopiero kolejna praca Witkowskiego i Przybyszewskiego mi o tym przypomniała i uświadomiła jak wiele się zmieniło w okresie 2005-2010. Sporo tematów ma swój ciąg dalszy współcześnie, są takie na które dopiero gdy spojrzy się z dzisiejszej perspektywy, widzi się jak ogromne miały znaczenie. Są też takie, które są zaledwie ciekawostką i dziś raczej budzą uśmiech politowania. Autorzy nie wnikają za głęboko w poruszane tematy, nie analizują drobiazgowo, oni tylko budzą wspomnienia i próbują złapać klimat. Myślę, że dla milenialsów i tak ten okres ma swoją jedyną i wyjątkową atmosferę a książka taka jak ta zarysuje kontekst i uświadomi jak wiele przeżyliśmy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

czwartek, 10 kwietnia 2025

,,W środku nocy" Riley Sager

 

Tytuł oryginału: Middle of the Night

Co właściwie wydarzyło się w nocy 15 lipca 1994? To miał być zwyczajna piątkowa noc. Dwóch dziesięciolatków i nocowanie w namiocie na podwórku. Tylko, że rankiem jest tylko jeden z chłopców a drugi zniknął. Przez trzydzieści lat nikomu nie udało się ustalić co stało się z Billym. Prawie dokładnie trzydzieści lat później drugi z nich, Ethan, wraca do rodzinnego domu i zaczynają w okolicy dziać się dziwne rzeczy. Czy to Billy wrócił?

,,W środku nocy" to moje drugie spotkanie z Riley Sagerem i spotkanie bardzo satysfakcjonujące. Nie można powiedzieć, że ta historia to horror, nie jest też thrillerem czy kryminałem. Ona łączy w sobie wszystko i wyciąga ich esencję. Z tego powstaje opowieść, która skutecznie przykuwa uwagę. Elektryzująca gra pomiędzy światem realnym, wyobraźnią i narastającą psychozą. Akcja powieść to zamknięty krąg osób, z których każda coś ukrywa a wydarzenia z lipca 1994 przywoływane w retrospekcjach mieszają w utrwalonych pozorach oraz pokazują zupełnie inne oblicze pozornie idealnego podmiejskiego osiedla.

Sager od początku igra z czytelnikiem tworząc obraz przedmieścia, w którym zacierają się granice. Tu może zdarzyć się wszystko. Od pierwszych stron czuć, że coś czai się w mroku ale nie wiadomo czy jest to z tego czy innego świata. To też obraz przedmieść, które utknęły i zatrzymały się przed trzydziestu lat w obliczu tragedii. Tu nic się nie zmienia bo zmiana sugerowała by winę. Jest mrocznie, niepokojąco, przytłaczająco i można się pogubić. Tu cały czas krążą demony przeszłości. Tylko czy są prawdziwe?

,,W środku nocy" to świetny miks gatunków, który zapewni całą gamę emocji. Tu nic nie jest prawdą ale równocześnie wszystko może nią być. Książka wbije was w fotel i na 100 stronie nie będziecie mogli doczekać się by poznać rozwiązanie. Sager nie idzie po prostej linii, on na pewno was zaskoczy w finale a po drodze kilka razy wywróci całość do góry nogami. Polecam!

poniedziałek, 7 kwietnia 2025

,, Co mówią zwłoki" Sue Black

Tytuł oryginału: All That Remains: A Life in Death

 Dopiero gdy zaczęłam czytać tą pracę dowiedziałam się kim jest Sue Black. A nie jest to wcale przypadkowa osoba. To wybitna brytyjska antropolog, profesor na uniwersytecie w Dundee, była prezes Królewskiego Instytutu Antropologicznego. Posiada wieloletnie doświadczenie zawodowe jako antropolog, nie tylko teoretyczne ale przede wszystkim zdobywane praktycznie. To ona między innymi badała zwłoki w Kosowie czy po tsunami na Bali. Chyba taki wstęp już sam w sobie zachęca do sięgnięcia po jej książkę ,,Co mówią zwłoki" bo samo portfolio autorki jest gwarancją informacji z pierwszej ręki.

Początkowo czytało mi się dosyć ciężko. Przyznam, że nastawiłam się na ,,mięso". Byłam nastawiona na szokujące oblicze antropologii sądowej, brutalne szczegóły i zagmatwane zagadki kryminalne, które znajdują swoje rozwiązanie dzięki błyskotliwej analizie ciała. Brutalnie to się rozczarowałam. Sue Black nie ma zamiaru szokować, nie ma zamiaru bazować na szybkiej sensacji. Jej praca to szara, monotonna codzienność, przerywana przez wielkie tragedie. Ale od pierwszych stron jej pracy przebija ogromny szacunek do zmarłych. Zaczyna od snucia opowieści o swoich początkach w zawodzie i o tym jak odbywała pierwsze zajęcia na zwłokach dawców. Już ta pierwsza historia jest potężną lekcją szacunku do zmarłych. Kolejne rozdziały, pozornie banalne i zwyczajne opowieści o śmierci z bardzo osobistej perspektywy, są tak naprawdę szerszą opowieścią o śmierci i o tym jakie można mieć do niej podejście. Dla Black, śmierć nie jest czymś strasznym. Jest naturalną konsekwencją życia i związane są z nią pewne czynności, które powinny być wykonane we właściwy sposób.

Po mocno uwrażliwiającym wstępie dopiero przechodzimy do pracy antropologa. Autorka przytacza kilka przykładów ze swojej pracy ale stara się zachować anonimowość ofiar. Zdecydowanie bardziej nakierunkowana jest na pokazanie szerszego kontekstu. Dla niej antropologia sądowa to nie odcinek serialu. To coś znacznie większego. Jej celem nie jest zapewnianie rozrywki ale przywracanie tożsamości. I doskonale to jest zilustrowane na przykładach. A jednym z najbardziej szokujących są z pewnością te z Kosowa. I chociaż Sue Black nie wchodzi w drastyczne szczegóły, to już sam szeroki obraz zapada w pamięć i budzi podziw.

,,Co mówią zwłoki" to nie jest książka nastawiona na tanią sensację. Ona wręcz ucieka i dementuje wszystkie wyobrażenia jakie podsuwa nam popkultura. To rzetelny, konkretny obraz pracy antropologa sądowego i pokazanie dlaczego ta praca ma tak ogromne znaczenie. To też lekcja szacunku i wrażliwości, zarówno dla zmarłych jak i dla samej śmierć.

 

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 124,1 cm - 3,0 cm = 121,1 cm.    

 

piątek, 4 kwietnia 2025

,,Własnymi ciałami mierzymy tę ziemię" Tsering Yangzom Lama

 


Tytuł oryginału: We Measure the Earth with Our Bodies

 ,,W obozie często słuchaliśmy opowieści o ludziach odbywających długie podróże z towarzyszeniem prostracji. Pamiętam opowieść o pielgrzymie, który przemierzył Tybet - ze wschodu na zachód - padając i powstając (...)"

,,Własnymi ciałami mierzymy tę ziemię" to poruszająca saga rodzinna, która dotyka delikatnych tematów zarówno politycznych, społecznych i obyczajowych. Dwie siostry po tragicznej śmierci rodziców muszą odnaleźć swoje miejsce na świecie. Wyrwane z rodzinnej wsi, która została zajęta okupacją przez chińskie wojska, zaczynają układać swoje życie w Obozie. To co miało być tylko czymś przejściowym, zaczyna nabierać cech stałości a jedynym elementem łączącym przeszłość z teraźniejszością, poczucie tymczasowości z tradycją przodków jest mała figurka Bezimiennego Świętego. Bezcenny artefakt stanie się mostem łączącym różne osoby i przypominającym o narodzie bez własnej ojczyzny.

Ta powieść oddaje głos narodowi, o którym zapomniano. Monumentalna opowieść a zarazem bardzo intymna. Porusza bolesne tematy ale robi to z ogromną dyskrecją i wyczuciem. To nie tylko głos, który przenosi pamięć ale także wyrzut sumienia dla zachodnich społeczeństw. Mówi o handlu bezcennymi artefaktami, które dla Zachodu są tylko kolejną ciekawostką a dla Tybetańczyków to coś co podtrzymuje ich poczucie tożsamości i przypomina, że nadal istnieją. To także obraz codzienności na wygnaniu, gdzie każde nawet najmniejsze zdarzenie ma znaczenie. Gdzie szacunek należy się zarówno zmarłym jak i żywym. To nieustanna walka by jednej osobie dać szansę kosztem innych, którzy muszą z tej szansy zrezygnować. To poczucie wspólnoty, która jest jedynym co pozostało. To tradycja, która musi istnieć oderwana od swojego źródła.

Chcę czytać więcej takich książek. Przenosi ona w czasie i miejscu, uczy tolerancji i uwrażliwia. Pozwala dostrzec ludzi, których już prawie nikt nie zauważa ale którzy istnieją i próbują zachować swoją tradycję i kulturę. Jest palących przypomnieniem, że istnieją narody, którym odebrano prawie wszystko, oprócz pamięci i tożsamości. Może i nie są hałaśliwi, może nie ma ich na pierwszych stronach gazet ale są i cały czas odciskają znak na ziemi, próbując przypominać o swoim istnieniu. To opowieść, która porusza duszę i pokazuje czym naprawdę jest wygnanie i jak wygląda świat na uchodźstwie. Mocna, poruszająca proza, która z pewnością pozostanie na długo w głowie. 


 Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu bo.wiem

 (Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego)!

 

 

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 127,8 cm - 3,7 cm = 124,1 cm.    

poniedziałek, 31 marca 2025

,,Brudna forsa" Ryszard Ćwirlej


 Ta akcja miała być napadem stulecia. Perfekcyjnie zaplanowana i przygotowana, już prawie wszystko wydawało się, że pójdzie niczym po sznurku, gdy jeden telefon zmienia całość. Wszystko się zmienia. Ginie jeden z ochroniarzy konwojujących transport pieniędzy, drugi walczy o życie w szpitalu a trzeci prawdopodobnie został porwany razem z niebagatelną kwotą 10 milionów złotych. Od razu na miejscu zbrodni pojawiają się policjanci a między nimi młoda, ambitna sierżant Aneta Nowak. Dziewczyna nie idzie po linii najmniejszego oporu, a zamiast tego drąży i odkrywa, że przyjęta linia wydarzeń nie jest zgodna z prawdą. Baa... nawet osoba, która podejrzewają o zbrodnię nie żyje od roku. Kto więc dokonał zuchwałego skoku i dlaczego? Policjanci nie są jedynymi, którzy próbują namierzyć zaginione pieniądze. W cieniu są ludzie, których rozwiązanie sprawy (nawet nie oficjalne) bardzo żywo interesuje.

,,Brudna forsa" to kolejny tom serii kryminalnej Ryszarda Ćwirleja i, co ze wstydem przyznaję, moje pierwsze z nim spotkanie. I teraz jestem rozczarowana, że tak długo mi zajęło aby sięgnąć po jego książki. Bo jest to rasowy kryminał z prawdziwą policyjną robotą. Akcja umieszczona w 2014 roku umiejscawia całość zawieszoną gdzieś pomiędzy. To już nie czasy klasycznego przepytywania i policyjnego dłubania ale też jeszcze nie nowoczesność. Trochę też to widać bo bohaterach, którzy są kontrastowi sami do siebie. Aneta Nowak jest dynamiczna, aktywna, ma pomysł, chęć i prze do przodu. Obok niej są i stare solidne wygi ale i lawiranci, którzy próbowali się wywinąć jak najmniejszym wysiłkiem. Dodatkowo wokół nich orbitują starzy milicjanci i esbecy próbujący ugrać coś na swoją korzyść.

I właściwie cała powieść oparta jest na tych podziałach i  układach pomiędzy wszystkimi postaciami. Bo sama zagadka kryminalna jest dość prosta bo od początku wiemy co się stało i kto za tym stoi  - albo nam się tak wydaje. Jednak o emocjach i napięciu decyduje coś więcej. Od początku czuć, że za całą sprawą stoi coś większego. Czuć odwołania do przeszłości i ta przeszłość w końcu wraca.

,,Brudna forsa" to wciągający kryminał, mocno zanurzony w polskim post-PRLowskim piekiełku, do którego z pełną parą wchodzi nowoczesność. Jest zaskakująco, jest emocjonująco, są zwroty akcji ale i momenty do śmiechu. To powieść, która wbija w fotel. Więc do czytania odmaszerować!

 

 Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu MUZA!

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 130,4 cm - 2,6 cm = 127,8 cm.    

 

niedziela, 23 marca 2025

,,Pomyśl dwa razy" Harlan Coben

Tytuł oryginału: Think Twice

 Aż musiałam to sprawdzić bo nie chciało mi się wierzyć. Ale to prawda. Ostatni raz z duetem Myron Bolitar i Win Lockwood widziałam się dziesięć lat (tak, 10 lat temu w 2015). Coś nieprawdopodobnego, bo otworzyłam ,,Pomyśl dwa razy" i poczułam się jak u siebie. Znowu ten sam klimat, znowu ci sami bohaterowie  i kolejna zagadka  kryminalna, która dosyć mocno dotyka życia prywatnego Myrona.

Gdy agenci federalni pukają do drzwi biura Myrona i chcą wiedzieć gdzie jest Greg Downing, ten jest co najmniej zdziwiony. Dawny klient i odwieczny rywal Myrona nie żyje od kilku lat i z pewnością nie mógł dokonać morderstwa. Jednak to jego DNA zostało tam znalezione. Bolitar nie jest człowiekiem, który zostawi to samo sobie i pozwoli działać FBI. Zaczyna prywatne śledztwo ale pierwsze co musi ustalić to czy Greg naprawdę nie żyje. A może tylko sfingował swoją śmierć?

,,Pomyśl dwa razy" to powrót do dobrze znanego świata. Chyba największym szokiem było uświadomienie sobie, że bohaterowie to już nie zadziorni, pyskaci, nieprzewidywalni i zdolni do wszystkiego trzydziestolatkowie, w przygodach których zaczytywałam się w liceum ale panowie już w średnim wieku, w których nadal jest wiele szaleństwa ale i istnieją wokół nich ograniczenia i oni też popełniają błędy. Myron i Win to nadal dwa przeciwstawne bieguny, które doskonale się uzupełniają i najlepiej im wychodzi gdy Myron jest z przodu a Win czai się gdzieś w cieniu. Tutaj też doskonale widać jaka zmiana na przestrzeni lat zaszła w bohaterach. Dla Myrona najważniejsi nadal są ludzie i dla bliskich zrobi wszystko a krąg jego bliski jest szeroki. Chęć ich chronienia wraz z nieodpartym pragnieniem by dotrzeć do prawdy uruchomi machinę, która zapewni wiele zawirowań i parę razy zbliży czytelnika do mini zawału. Jednak trzeba pamiętać, że nadal Win jest obok i dla niego liczy się tylko jedna osoba.

,,Pomyśl dwa razy" to rewelacyjna rozrywka. Dokładnie taka jakiej oczekiwałam. Ironiczny i cyniczny humor (fakt, trochę w stylu wujków, którym wydaje się, że nadal są młodzi), pełna zaskoczeń i nieoczekiwanych zwrotów akcja, niebezpieczeństwo oraz prawie widoczny podział na dobrych i złych. Trochę mi to narobiło smaka by odświeżyć serię więc mam nadzieję, że znajdę na to czas. 

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 133,2 cm - 2,8 cm = 130,4 cm.    

piątek, 21 marca 2025

,,Później się tym zajmę" Justyna Titova


 Rzadko, nawet sama przed sobą, to przyznaję ale prokrastynacja to moje drugie imię. Tak, mam z tym problem, mimo, że pozornie jestem ogarniętą i zorganizowaną osobą, na której można polegać. I tak generalnie jest. Jednak mimo bardzo często zdarza mi się, że ... długo się zbieram zanim się za coś zabiorę (tak to ładnie nazwijmy). Czy utrudnia mi to życie? Czasem tak. Zazwyczaj kończy się tym, że w ostatniej chwili i w panice coś ogarniam i nie ważne czy jest to sprzątanie mieszkania czy projekt w pracy. Po każdym takim zdarzeniu, solennie obiecuje sobie, że to ostatni raz i następnym razem będzie lepiej. Taaaa....

Po tym przydługim wstępie chyba oczywistym jest dlaczego sięgnęłam po poradnik ,,Zajmę się tym później". I jakie jest pierwsze wrażenie? Przede wszystkim mnie trochę uspokoił i pocieszył. Nie jest ze mną tak źle. I to, że coś odkładam na później to wcale nie oznacza, że jestem leniwa czy źle zorganizowana. Za prokrastynacją może stać wiele powodów i bardzo fajnie są one tutaj rozpisane. Autorka daje proste, przystępne wyjaśnienia przyczyn, pomaga zidentyfikować obszary od których może zależeć prokrastynacja oraz podsuwa wskazówki jak sobie radzić i od czego w ogóle zacząć walkę z odkładaniem. Sama mam wiele swoich własnych sposobów na zorganizowane życie ale dodatkowe zawsze są w cenie.

,,Zajmę się tym później" to ciekawy poradnik, napisany w bardzo przystępnej formie, który może pomóc, szczególnie na początku. Pokazuje problem w szerszej perspektywie. Daje wskazówki ale i też uświadamia, że gdy problem jest bardziej zaawansowany nie wystarczy dobra wola bo potrzebna jest pomoc specjalistów: terapeutów, psychologów, psychiatrów. Prokrastynacja to nie ładna, mądra nazwa usprawiedliwiająca lenistwo, to coś znacznie bardziej skomplikowanego i mogącego być sygnałem o znacznie poważniejszej chorobie. Ta książka to nie tylko łatwo wyjaśniona teoria podparta przykładami, to też zestaw ćwiczeń oraz ankiet, które mogą być pierwszym krokiem w celu uświadomienia sobie co właściwie się z nami dzieje. Polecam!

poniedziałek, 17 marca 2025

,,Zasada numer pięć" J.Wilder


 Tytuł oryginału: Rule Number Five

Sydney ma zasady i wie czego chce. Chce skończyć studia i dostać się na wymarzony staż. I chociaż nie planuje wieść życia zakonnicy to w jej życiu nie ma miejsca na długofalowe związki, zakochiwanie się i przede wszystkim na hokeistów. A Jax jest dokładnie tym czego w jej życiu ma nie być. Przystojny, inteligentny i uparty. Ma tylko jedno poważne ale. Jest gwiazdą uczelnianej drużyny hokejowej.

,,Zasada numer pięć" to sympatyczny choć przewidywalny romans rozgrywający się w środowisku akademickim z hokejem w tle. Początek był zdecydowanie lepszy. Więcej się działo. Był humor, zadziorność i energia. Wyraźnie można było odczuć strzelające istry pomiędzy bohaterami i czekało się co będzie dalej i kiedy Sydney złamie swoje zasady (bo przecież to oczywiste od początku, że złamie). Potem zrobiło się już schematycznie i przewidywalnie a końcówka to jedna wielka nuda i absurd. Ja wiem, ze trzeba było wprowadzić jakiś kryzys ale serio? Serio? Dobrze, że całość ratuje trochę finał.

Jak na romanso-erotyk ,,Zasada numer pięć" wypada przyzwoicie. Ma kilka całkiem niezłych momentów, pełnych pasji, emocji i energii ale są też chwile gdy popada w schemat i banał. Jednak można się przy tym dobrze bawić i zrelaksować. A jeśli szuka ktoś romansu sportowego to od razu uprzedzam, że sportu tu jak na lekarstwo.

sobota, 15 marca 2025

,,Karaibska tajemnica" Agatha Christie

Tytuł oryginału: A Caribbean Mystery

 Panna Marple została wysłana przez swojego siostrzeńca na wakacje, na jedną  z karaibskich wysp. Wygodny hotel, cudowna pogoda nie są jednak tym co mogłoby jej zaimponować. Znacznie ciekawsza jest galeria postaci, którą ją otacza, szczególnie po tym jak jeden z gości zostaje znaleziony martwym. Panna Marple od początku wie, że coś jest nie tak. Starszy pan był strasznym nudziarzem, który opowiadał cały czas te same historie. Ostatnią chciał zilustrować zdjęciem mordercy, jednak nie zdążył jej pokazać. Po jego śmierci zdjęcie znika i to utwierdza staruszkę w przekonaniu, że morderca jest blisko. Policja nie za bardzo garnie się do roboty, więc nie pozostaje nic innego niż przeprowadzić prywatne śledztwo.

,,Karaibska tajemnica" trochę mnie rozczarowała. Właściwie już na samym początku byłam pewna, że wiem jak się potoczy akcja i co znajdziemy w finale. Cóż, dużo się nie pomyliłam chociaż królowa kryminału robiła wszystko by zaciemnić obraz i tak skomplikować akcję by ukryć prawdę. Parę razy nawet dałam się nabrać. Ale finalnie ta powieść jest dosyć prosta i przewidywalna. Jednak nawet to nie obiera kunsztu literackiego Agathcie Christie. Karaibska sceneria jest tak samo dobrą scenerią do popełnienia morderstwa jak każda inna. Egzotyczny klimat ale ludzkie charaktery dokładnie te same. Za pozorami, kryją się mniejsze i większe tajemnice a panna Marple - genialna znawczyni charakterów - czyta z nich jak z książki i dokładnie w punkt odkrywa, co dokładnie się wydarzyło.

Z pewnością nie jest to ta historia kryminalna, która zapadnie w pamięć, ani nie będzie nad nią nikt łamał głowy. Jest idealnie wakacyjna, nie tylko poprzez scenerię ale i sam temat (jakkolwiek to brzmi). Cudnie obserwuje się rezolutną starszą panią, która dopiero w obliczu zbrodni okazuje się być w swoim żywiole. Polecam!

 

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 134,7 cm - 1,5 cm = 133,2 cm.    

 

piątek, 14 marca 2025

,,Pamiętam tylko ogień" Anna Musiałowicz


 ,,Pamiętam tylko ogień" to jedna z tych historii, o których ciężko coś powiedzieć, bo każde słowo za dużo odkrywa tajemnicę i niszczy efekt zaskoczenia. A ta książka jest zaskoczeniem od pierwszej strony. Pozornie banalna opowieść rodzinna. Ciotka-ekscentryczka i jej siostrzenica. Obie istniejące gdzieś na marginesie wielkiej rodziny. Pewnego dnia ciotka odkrywa, że zniknęła ze wszystkich rodzinnych zdjęć. Zadanie okrycia co się wydarzyło, spadnie na siostrzenicę, zwaną Malutką. Kobieta będzie musiała zmierzyć się z przeszłością oraz samą sobą.

Początkowo styl pisarstwa autorki wydawał mi się przesadzony. Za dużo silenia się na poetyckość w opisie zupełnie prozaicznych spraw. A to był zaledwie wstęp, który wprowadzał w świat realizmu magicznego, który okazał się najlepszym sposobem by opisać całe gamy uczuć jakie przewalają się przez bohaterkę. Bo zagadka oraz każde kolejne wydarzenie, ma tylko jeden cel, odkryć prawdę o sobie samej; zrozumieć, to co wyparło; pogodzić się z przeszłością i przygotować na przyszłość. Cała powieść składa się w emocji i uczuć, które zbyt długo się kumulowały i w końcu nadszedł czas gdy musiały wybuchnąć. To też opowieść o magii codzienności, magii inności, która jest cały czas obecna, chociaż skutecznie ignorowana.

,,Pamiętam tylko ogień" wymyka się jakiejkolwiek klasyfikacji. To zarówno powieść rodzinna, jaki i baśń z elementami grozy. Przesycona trochę onirycznym, magicznym klimatem snuje pozornie zwykłą, banalną opowieść, która dopiero w finale odkrywa swoje prawdziwe znaczenie. To powieść, którą czyta się emocjami, mimo, że początek może być zniechęcający. 


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu PulpBooks!

wtorek, 11 marca 2025

,,Pokolenie przyjaciół" Saul Austerlitz

 

Tytuł oryginał: Generation Friends: An Inside Look at the Show That Defined a Television Era

Mieć więcej niż 30 lat i nie znać ,,Przyjaciół"? Chyba niemożliwe. Można ich uwielbiać, można nienawidzić, można ignorować ale nie da się nie wiedzieć czym jest ten serial. A jest to z pewnością serial-fenomen. Minęło ponad 20 lat od momentu gdy został wyemitowany ostatni odcinek a gadżety z logo Friends nadal są wszędzie obecne a kolejne pokolenia poznają przygody szóstki dwudziestolatków z Nowego Jorku, których głównym zajęciem było przesiadywanie na pomarańczowej kanapie w Central Perk. Tylko dlaczego właśnie wokół tego serialu obrosła taka otoczka? Co w nim jest takiego niezwykłego, że nadal przyciąga nowych widzów, a starzy obudzeniu w środku nocy będą potrafili zacytować kultowe teksty? ,,Pokolenie przyjaciół" próbuje zbadać ten fenomen i odpowiedzieć na te pytania.

Początek książki jest ciężki i nawet ja miałam problem, żeby przez niego przebrnąć. Autor serwuje nam kolejny raz przytacza historię jak to trójka scenarzystów spotkała się i wpadła na pomysł serialu oraz dodatkowo prezentuje szerokie tło dotyczące sytuacji w telewizji na początku lat 90tych. Temat może interesujący dla niektórych osób ale dla zdecydowanej większości ciężko strawny, szczególnie przy takim natężeniu nazwisk i danych. Zdecydowanie prostszą i przystępniej napisaną genezę można znaleźć na pierwszej lepszej stronie poświęconej ,,Friendsom".

Potem gdy zaczyna się już prawdziwa opowieść o serialu i jego kulisach robi się ciekawiej. Zdecydowanym plusem jest, że to nie aktorzy są w centrum tej opowieści ale osoby znajdujące się normalnie na zapleczu. To opowieść o scenarzystach, o rodzeniu się pomysłów, o burzach mózgu i tym czego w telewizji normalny widz nigdy nie widział. To też szczegółowa analiza kilku najbardziej znaczących wątków i wyjaśnienie dlaczego były przełomowe. To próba pokazania jak zmieniła się telewizja i świat oraz gdzie w tym było miejsce dla ,,Przyjaciół".

Czytelnicy-fani serialu nie znajdą tutaj zbyt wiele ciekawostek, których by wcześniej by nie znali ale jest kilka naprawdę interesujących wątków. Szczególnie, że zostały poddane analizie z niecodziennej perspektywy. Książka może nie jest odkrywcza ale stanowi podsumowanie pewnego pokolenia oraz próbuje wyjaśnić, jak to się stało, że właśnie ,,Friendsy" są dla niego strefą komfortu, do której wraca się w chwilach kryzysu. Mimo, że serial zestarzał się pod wieloma względami, przymyka się oko na jego niedociągnięcia i ogląda kolejny raz. Autor nie daje jasnej odpowiedzi ale wskazuje kilka istotnych obszarów. Ta książka, jak i sam serial, ma swoje wady ale bazuje na nostalgii i z pewnością jest czymś co warto choćby we fragmentach przeczytać.

poniedziałek, 10 marca 2025

,,Kraina Świtu" Philippa Gregory

Tytuł oryginału: Dawnlands

 ,,Kraina Świtu" to trzecia odsłona opowieści o kobietach z rodziny Reekie. Po burzliwych zawirowaniach opisanych w poprzednich tomach, nad nabrzeżem zapanował pozorny spokój. Jednak nic nie jest wieczne. Nadchodzi rok 1685, Ned Ferryman powraca do Anglii z Nowego Świata a nobildonna Livia Avery staje się najlepszą przyjaciółką katolickiej królowej. Tylko te dwa zdarzenia mogą przepowiadać zawirowania. A gdy dojdzie to tego jeszcze polityka to pewnym jest, że mały świat jaki zbudowała Alinor i jej córka nigdy już nie będzie taki sam.

Ten tom zawiera w sobie kilka mocnych wątków o różnym ciężarze emocjonalnym. Chyba najbardziej emocjonalny jest ten, który stanowi domknięcie historii miłosnej pomiędzy Alinor i Jamesem, zapoczątkowanej w ,,Mokradłach". Po latach najpierw gorącej namiętności, potem nienawiści i obojętności, musi ta historia znaleźć swój finał. I tak też się staje, w atmosferze magii i spokoju. I o ile tutaj można znaleźć coś na kształt szczęścia to zupełnie inaczej ma się sprawa w przypadku innych bohaterów.

Losy Neda Ferrymana służą jako wytrych by opowiedzieć o burzliwym panowaniu Jakuba II. Sporo tu polityki i brutalnej wojskowej rzeczywistości. Anglia stanie naprzeciw swojemu królowi i podzieli się na dwa wrogie obozowiska. Fakt, pierwszy zryw szybko upadnie ale odwet królewski będzie bezwzględny o czym przekona się sam Ned, którego od śmierci uratuje indiańska dziewczyna. A potem to jej oczami poznamy brutalny świat plantatorów cukru na Barbadosie.

Jednak centralną postacią tego tomu zdecydowanie jest nobildonna Livia. To jej knowania i intrygi najbardziej odcisną piętno na bohaterach. Niby wszyscy są mądrzejsi i zdają sobie sprawę do czego jest zdolna ale mimo to nie mają szans wyplątać się z pułapek, które zastawiła. Szantażuje, kłamie i bez zastanowienia wykorzystuje wszystkich kierując się tylko sobie znanymi intencjami.

,,Kraina Świtu" to wielowątkowa, barwna powieść wciągająca od pierwszych stron. Brakło trochę tutaj tak zdecydowanych, silnych kobiecych kreacji, do jakich przyzwyczaiły nas wcześniejsze tomy ale i tak jest intensywnie. Pojawiają się nowe miejsca i nowe perspektywy. Świat idzie do przodu a bohaterowie kolejny raz muszą się w nim odnaleźć. I najlepiej poprzez przykład rodziny Reekie widać, ze to kobiety są siłą, która decyduje o wszystkim. Polecam!

 

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 138,1 cm - 3,4 cm = 134,7 cm.    

 

piątek, 7 marca 2025

,,Groch z kapustą" Gerald Durrell

 

Tytuł oryginału: Fillets of Plaice

Podeszłam do tego zbioru opowiadań jako totalny ignorant. Nie wiedziałam kim jest Gerald Durrell. Nie sprawdziłam kontekstu. Nic zero. I dlatego było to dla mnie całkowite zaskoczenie. Tytuł doskonale oddaje treść - absolutny groch z kapustą.

Zbiór otwiera opowiadanie ,,Przyjęcie urodzinowe" i może być szokiem. To cudowny popis angielskiej niefrasobliwości, absurdalnego poczucia humoru oraz zaskakujących zwrotów akcji. Po mistrzowsku oddaje dystans oraz opowiadanie jest pełne celnie uchwyconego humoru sytuacyjnego dopełnionego opisem garstki postaci, która ma wyraźnie zarysowany charakter. I chociaż jest to lekkie wakacyjne opowiadanie, nie mówiące za wiele o autorze, to wprowadza czytelnika w klimat całego zbioru. Bo także kolejne opowiadanie jest jednym z epizodów z barwnej przeszłości samego Geralda Durrella. Każde niesie ogromne pokłady humoru ale równocześnie w tle przemycają cenne obserwacje.
Jest obraz świata tuż przed wybuchem II wojny światowej połączone ze zdobywanie pierwszych przyrodniczych doświadczeń przez autora. Przy okazji lekkiej, anegdotycznej relacji z wizyty komisarza zaglądamy za kulisy angielskiego kolonializmu. Jest przewrotna anegdota o nieoczekiwanej wizycie w szpitalu, która serwuje zaskakującą puentę. A na koniec pojawi się możliwość by dowiedzieć się do czego doprowadzi jedna randka.

Nie da się jednym zdaniem podsumować całości ale można uchwycić pewne cechy wspólne. Już od pierwszych zdań da się zauważyć ogromne pokłady humoru, lekkości oraz dystansu. Autor o najbardziej absurdalnych zdarzeniach opowiada z ciepłem i sympatią oraz pełnym szacunkiem dla innych bohaterów zdarzeń. Czuć ciekawość świata oraz uważność. Zwraca uwagę na szczegóły wobec których wielu by przeszło obojętnie. Ten zbiór opowiadań to zastrzyk dobrej energii i pozytywnego nastawienia. Polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Noir Sur Blanc!

 

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 139,5 cm - 1,4 cm = 138,1 cm.    

 

wtorek, 4 marca 2025

,,Dziedzictwo zła" Margit Sandemo

Tytuł oryginału: Den onde arvet

 Pozornie wśród Ludzi Lodu zapanował spokój. Tarjei, nadzieja rodu, skończył wreszcie studia medyczne i zaczął praktykę w odległych Niemczech. Obiecał jednak dziadkowi, że skarb Ludzi Lodu - węzełek z tajemnymi medykamentami i cennymi recepturami, nie znajdzie się w rękach Kolgrima. On ma nawet nie wiedzieć o jego istnieniu. Jednak przypadek i niefrasobliwie rzucona uwaga zmienia ustaloną kolej rzeczy. W Kolgrimie budzi się coś, co miało pozostać uśpione i doprowadzi do niejednej tragedii.

,,Dziedzictwo zła" ma zdecydowanie inaczej rozłożone akcenty niż poprzednie tomu. To nie romans czy ckliwa historyjka. Tutaj mocny akcent został położony na sprawy społeczne. Historia Matthiasa i Kaleba to poruszające spojrzenie na dzieci i ich sytuacje. Dotychczas wizja świata w sadze była dosyć sielankowa. Głód i bieda pojawiały się w tle i były raczej udziałem innych. Tutaj to bohaterowie będą musieli zmierzyć się z niewolniczą pracą dzieci oraz, że świat jest mroczny i niebezpieczny poza sielskimi granicami Lipowej Alei i Grastensholm. A na bohaterów mogą czyha także inne niebezpieczeństwa niż rodzinna klątwa. Zainspiruje to jednak bohaterów do działania w nieoczekiwanym obszarze.

Zresztą klątwa także dochodzi do głosu i to bardzo boleśnie. Jej konsekwencje są znaczące i zmienią plany jakie miała rodzina. Będzie dramatycznie i tragicznie. I w pewien sposób historia zatoczy koło powracając do swojego punktu wyjścia.

,,Dziedzictwo zła" jest tomem nierównym. Napięcie rośnie do punktu kulminacyjnego, który jest tak mniej więcej w połowie książki a potem gwałtownie opada. Po tym wszystkim, trudno się pozbierać i dokładnie to samo czuć w książce. Druga połowa jest bardziej monotonna, przewidywalna, zwyczajna i ... nudna. Ale wiem, że to tylko złapanie oddechu przed kolejnymi zwrotami akcji. 


1. Zauroczenie

2.Polowanie na czarownice 

3.Otchłań

4. Tęsknota

5. Grzech śmiertelny

6. Dziedzictwo zła

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 141,1 cm - 1,6 cm = 139,5 cm.    

niedziela, 2 marca 2025

,,Slenderman" Kathleen Hale

Tytuł oryginału:Slenderman: Online Obsession, Mental Illness, and the Violent Crime of Two Midwestern Girls

 Czy można wskazać jednoznacznie gdzie leżała przyczyna to co się wydarzyło w maju 2014? Czy można było to przewidzieć? Trójka dwunastoletnich dziewczynek na przyjęciu urodzinowym. Internetowa straszna historia o Slendermanie. Czy to mogło kogokolwiek zaalarnować? Gdy Morgan i Anissa napadają i poważnie ranią Bellę wydaje im się, że to co robią jest potrzebne. Że w ten sposób chronią innych. Wirtualny świat tak mocno przenika do ich rzeczywistości, że przejmuje nad nimi kontrolę i doprowadza to do niewyobrażalnej tragedii. Tylko czy to cała prawda?

,,Slenderman" to mocny, poruszający reportaż nie tylko dotyczący zbrodni dwunastolatek ale opowiadający znacznie szerszą historię. To straszna i szokująca praca o amerykańskim systemie prawnym oraz o tym do czego prowadzi nieleczona schizofrenia. Ta historia szokuje i poraża na wielu poziomach. Już sam początek, nakreślenie tła przed atakiem budzi niepokój. Toksyczna przyjaźń, która wynikała z wyobcowania i niezrozumienia przez szkolne środowisko oraz potęgowana przez niezdiagnozowaną i nieleczoną chorobę. Swobodny dostęp do internetu pozwalający rosnąć chorej fascynacji internetowym monstrum, Slendermanem. To oraz  niedojrzałość i dziecięce patrzenie na świat są prostą drogą do dramatu.

I gdy w wielu innych miejscach na świecie, dokonany atak przez dzieci, mógłby stać się wstępem do rozpoznania problemu, w Wisconsin, nie jest. Jest początkiem nowego dramatu. Dziewczynki (w chwili ataku dwunastoletnie) zostają uznane za dorosłe, umieszcza się jej w ośrodkach ze znacznie starszymi osobami i przez wiele lat odmawia się im terapii czy odpowiedniej pomocy medycznej. Choroba, która wywołała tragedię może tylko narastać.

,,Slenderman" to szokujący obraz nieudolności amerykańskich służb publicznych. Patologiczne prawo zamiast pomagać tylko potęguje problem nie szukając w ogóle jego przyczyny. To nie jest historia o strachach z internetu ale o rzeczywistych - chowających się wśród paragrafów. To bolesna i porażająca opowieść, o tym jak bezsilne jest amerykańskie prawo w obliczu choroby psychicznej, głównie dlatego, że nie rozumie i nie próbuje nawet zrozumieć jej przyczyn.

,,Dał jej czterdzieści lat, prawda? Mój Boże, to chyba cudownie. [...] Nie chcemy ludzi chorych umysłowo w społeczeństwie." To zdanie, podsumowujące wyrok, chyba najlepiej oddaje patologiczność, opresyjność i nieudolność systemu, który zamiast pomagać tylko potęguje problem. Czytanie tego reportażu autentycznie boli. 


p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 144,0 cm - 2,9 cm = 141,1 cm.