Tytuł oryginału: Lord of Darkness
Trochę upłynęło czasu od mojej ostatniej wizyty w mrocznej części XVIII-wiecznego Londynu, znanej jako Maiden Lane, gdzie porządku strzeże zamaskowany Duch z St.Giles. Fabularnie czeka nas przeskok o dwa lata w stosunku do tego czym zakończył się poprzedni tom, więc z tego powodu czuję się jak najbardziej usprawiedliwiona, że tak długo ociągałam się by przeczytać ,,Władcę Mroku".
Bohaterami piątej części są Megs i Godric. Ją poznaliśmy w czwartej części jako młodziutką, radosną pannę zakochaną po uszy w Rogerze. Ukochany ginie tragicznie, zamordowany według plotki przez Ducha z St.Giles, a ona odkrywa, że jest w ciąży. Brat aby zatuszować skandal angażuje pospieszny ślub z Godriciem St.Johnem, arystokratą, który odsunął się od świata po śmierci ukochanej żony. Miną dwa lata małżeństwa na odległość gdy małżonkowie znowu się spotkają. Ona chce pomścić ukochanego i zabić Ducha a on .. no cóż.. jest jednym z Duchów.
Chyba największym plusem powieści, który utrzymuje i o dziwo, jest w stanie pociągnąć całą fabułę, jest kontrast pomiędzy bohaterami. Ona - młoda, radosna, pełna życia, stawiająca sobie cele i uparcie do nich dążąca a na przeciw niej on - zamknięty w sobie, wycofany, tkwiący uparcie w przeszłości, szukający bardziej śmierci niż życia. Ich spotkanie jest jak zderzenie rozpędzonej kuli z murem. Wiadomo, że coś musi się rozpaść i zmienić. I tak właśnie jest. Megs dzięki swojej energii wpływa i zmienia Godrica, ich relacje o początku przepełnione są emocjami, wręcz czuć kipiące między nimi napięcie i można tylko z niecierpliwością czekać aż znajdzie ono ujście. Czuje się przeskakujące iskry w rozmowach, spotkaniach i chociaż spodziewałam się więcej dramaturgii w momencie wyjawienia tajemnicy Ducha z St.Giles to nie jest tym rozczarowana.
Megs i Godric są z pewnością jedną z lepiej sportretowanych par jakie poznałam na kartach romansów historycznych. Z ogromną przyjemnością śledziłam ich losy i razem z nimi się śmiałam i wzruszałam, pokonywałam przeszkody oraz mogłam obserwować narodziny ich uczucia. Wręcz idealna opowieść by dobrze zacząć weekend.
Bohaterami piątej części są Megs i Godric. Ją poznaliśmy w czwartej części jako młodziutką, radosną pannę zakochaną po uszy w Rogerze. Ukochany ginie tragicznie, zamordowany według plotki przez Ducha z St.Giles, a ona odkrywa, że jest w ciąży. Brat aby zatuszować skandal angażuje pospieszny ślub z Godriciem St.Johnem, arystokratą, który odsunął się od świata po śmierci ukochanej żony. Miną dwa lata małżeństwa na odległość gdy małżonkowie znowu się spotkają. Ona chce pomścić ukochanego i zabić Ducha a on .. no cóż.. jest jednym z Duchów.
Chyba największym plusem powieści, który utrzymuje i o dziwo, jest w stanie pociągnąć całą fabułę, jest kontrast pomiędzy bohaterami. Ona - młoda, radosna, pełna życia, stawiająca sobie cele i uparcie do nich dążąca a na przeciw niej on - zamknięty w sobie, wycofany, tkwiący uparcie w przeszłości, szukający bardziej śmierci niż życia. Ich spotkanie jest jak zderzenie rozpędzonej kuli z murem. Wiadomo, że coś musi się rozpaść i zmienić. I tak właśnie jest. Megs dzięki swojej energii wpływa i zmienia Godrica, ich relacje o początku przepełnione są emocjami, wręcz czuć kipiące między nimi napięcie i można tylko z niecierpliwością czekać aż znajdzie ono ujście. Czuje się przeskakujące iskry w rozmowach, spotkaniach i chociaż spodziewałam się więcej dramaturgii w momencie wyjawienia tajemnicy Ducha z St.Giles to nie jest tym rozczarowana.
Megs i Godric są z pewnością jedną z lepiej sportretowanych par jakie poznałam na kartach romansów historycznych. Z ogromną przyjemnością śledziłam ich losy i razem z nimi się śmiałam i wzruszałam, pokonywałam przeszkody oraz mogłam obserwować narodziny ich uczucia. Wręcz idealna opowieść by dobrze zacząć weekend.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz