Armii Radzieckiej nie ma już w Polsce od ponad ćwierćwiecza. Długo? Na pewno szmat czasu ale jeśli pomyśli się, że stacjonowała ona w naszych granicach pół wieku, to wszystko nabiera nowej perspektywy. Pół wieku, które tysiące radzieckich żołnierzy spędziło najpierw jako okupant po wkroczeniu 17 września 1939 roku, potem jako nie do końca przyjaźnie widziany sojusznik. Taki długi okres czasu oraz ogrom siły ludzkiej musi pozostawić po sobie niezatarty ślad czy to w fizycznej rzeczywistości czy też w mentalności i psychice ludzi. To, że materiał na podstawie, którego można snuć opowieści i przywoływać wiele wydawałoby się niezapomnianych, niezatartych (zarówno w negatywnym jak i pozytywnym sensie) historii.
Autorzy wyciągnęli kilka historii, trochę obrazów i złożyli je w jedną całość, która ma stanowić jakiś wycinek z tego co działo się od 1939 aż do wycofania wojsk w 1991 roku. Ich historie to migawki, porwane urywki, mówiące o wszystkim i tak naprawdę o niczym. Jest trochę o grupie artystycznej, o gwałtach, o wypadkach powodowanych przez wojsko, o życiu w jednostce, kradzieżach, handlu.. Jest i o tym co dzieje się z zabudową, szczególnie z obiektami w Bornem Sulimowie. Dużo tego, dużo tematów ale wszystkie są powierzchowne, zaledwie nakreślone, trudno przez nie zobaczyć całokształt jakim powinno być stacjonowanie wojsk.
Fakt, może autorzy chcieli zachować obiektywizm: pokazywać, nie oceniać; uczyć, nie pouczać; zachować od zapomnienia ale ja czuje niedosyt. Lubię gdy w reportażu wiele, pozornie odległych wizji zaczyna się splatać by mógł się na koniec wyłonić konkretny kształt. Tutaj tego nie ma, chaos pozostał chaosem a ja nadal mam poczucie, że nic o tym okresie nie wiem. Rozumiem, że temat trudny bo wiele materiałów zaginęło lub zostało zniszczone, a pamięć ludzka ulotna i teraz każdy zupełnie inaczej ocenia to co się wtedy działo. Chyba można było to opowiedzieć tak aby przybliżyć jak najwięcej faktów a równocześnie nie zabijając opowieści.
Autorzy wyciągnęli kilka historii, trochę obrazów i złożyli je w jedną całość, która ma stanowić jakiś wycinek z tego co działo się od 1939 aż do wycofania wojsk w 1991 roku. Ich historie to migawki, porwane urywki, mówiące o wszystkim i tak naprawdę o niczym. Jest trochę o grupie artystycznej, o gwałtach, o wypadkach powodowanych przez wojsko, o życiu w jednostce, kradzieżach, handlu.. Jest i o tym co dzieje się z zabudową, szczególnie z obiektami w Bornem Sulimowie. Dużo tego, dużo tematów ale wszystkie są powierzchowne, zaledwie nakreślone, trudno przez nie zobaczyć całokształt jakim powinno być stacjonowanie wojsk.
Fakt, może autorzy chcieli zachować obiektywizm: pokazywać, nie oceniać; uczyć, nie pouczać; zachować od zapomnienia ale ja czuje niedosyt. Lubię gdy w reportażu wiele, pozornie odległych wizji zaczyna się splatać by mógł się na koniec wyłonić konkretny kształt. Tutaj tego nie ma, chaos pozostał chaosem a ja nadal mam poczucie, że nic o tym okresie nie wiem. Rozumiem, że temat trudny bo wiele materiałów zaginęło lub zostało zniszczone, a pamięć ludzka ulotna i teraz każdy zupełnie inaczej ocenia to co się wtedy działo. Chyba można było to opowiedzieć tak aby przybliżyć jak najwięcej faktów a równocześnie nie zabijając opowieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz