Tytuł oryginału: El asesinato de Pitágoras
Pitagorasa z pewnością, każdy kojarzy, bo któż nie musiał uczyć się na pamięć jednego z najważniejszych matematycznych twierdzeń. Z pewnością wtedy też każdy się zastanawiał po co jest mu potrzebna wiedza, że suma kwadratów boków przy kącie prostym jest równa kwadratowi przeciwprostokątnej (tak, nadal to pamiętam :). Dlatego pomysł Marcosa Chicota, żeby wykorzystać wiedzę matematyczną i na jej podstawie zbudować wątek sensacyjny jest trochę ryzykowna ale i rozbudza ciekawość.
V w. p.n.e. Wspólnota założona przez Pitagorasa wyrosła na swego rodzaju potęgę. Wartości wyznawane przez wielkiego filozofa są podstawą funkcjonowania całej społeczności a wyznacznikiem pozycji jest stopień wtajemniczenia i ilość posiadanej wiedzy naukowej. Sam Pitagoras zaczyna myśleć nad wyznaczeniem swojego następcy, gdy całą społecznością wstrząsają kolejno brutalne zabójstwa uczniów, którzy są brani pod uwagę jako jego potencjalni następcy. Tajemniczy wróg zdaje się wyprzedzać o krok wszystkie działania jakie podejmuje Pitagoras wraz ze swoją córką Ariadną i przyjacielem Akeonem.
,,Zabójstwo Pitagorasa" nie jest książką naukową, chociaż przemyca sporo wiedzy matematycznej ani historyczną, chociaż autor twierdzi, że wiele zdarzeń jest autentycznych i opartych na źródłach historycznych. To tak naprawdę powieść sensacyjno-przygodowa ubrana w ładny choć trochę naiwny płaszczyk historyczny. Ma swoje plusy: trzyma w napięciu, zaskakuje, łączy wiele wątków w jedną ciekawą opowieść ale równocześnie nie sposób nie uśmiechać się czytając o zachowaniach i metodach, które nierozłącznie kojarzą się z czasami współczesnymi. Ale wiecie co, to nie ważne. Bo tak książka to powieść czysto rozrywkowa i w taki sposób najlepiej ją traktować. Obserwowanie rozgrywki Pitagorasa z jego arcywrogiem dostarcza wiele emocji, niepewności i zaskoczeń. Jest sporo makabry, która ma chyba na celu podkreślenie jak bardzo zły jest ten, kto chowa się w cieniu. Szkoda tylko, że w finale autor poszedł po najmniejszej linii oporu i zniszczył to co udało mu się wcześniej zbudować.
Jak ktoś zastanawia się co zabrać ze sobą na urlop to ,,Zabójstwo Pitagorasa" będzie idealne. Przykuje uwagę ale zbytnio nie zmęczy, zaciekawi ale potem bez żalu odłożymy na półkę, sprawi, że dowiemy się czegoś nowego ale tak nie za dużo i w lekki sposób. Chyba dzięki tej książce wyszedł mi idealny przepis na wakacyjną lekturę :)
V w. p.n.e. Wspólnota założona przez Pitagorasa wyrosła na swego rodzaju potęgę. Wartości wyznawane przez wielkiego filozofa są podstawą funkcjonowania całej społeczności a wyznacznikiem pozycji jest stopień wtajemniczenia i ilość posiadanej wiedzy naukowej. Sam Pitagoras zaczyna myśleć nad wyznaczeniem swojego następcy, gdy całą społecznością wstrząsają kolejno brutalne zabójstwa uczniów, którzy są brani pod uwagę jako jego potencjalni następcy. Tajemniczy wróg zdaje się wyprzedzać o krok wszystkie działania jakie podejmuje Pitagoras wraz ze swoją córką Ariadną i przyjacielem Akeonem.
,,Zabójstwo Pitagorasa" nie jest książką naukową, chociaż przemyca sporo wiedzy matematycznej ani historyczną, chociaż autor twierdzi, że wiele zdarzeń jest autentycznych i opartych na źródłach historycznych. To tak naprawdę powieść sensacyjno-przygodowa ubrana w ładny choć trochę naiwny płaszczyk historyczny. Ma swoje plusy: trzyma w napięciu, zaskakuje, łączy wiele wątków w jedną ciekawą opowieść ale równocześnie nie sposób nie uśmiechać się czytając o zachowaniach i metodach, które nierozłącznie kojarzą się z czasami współczesnymi. Ale wiecie co, to nie ważne. Bo tak książka to powieść czysto rozrywkowa i w taki sposób najlepiej ją traktować. Obserwowanie rozgrywki Pitagorasa z jego arcywrogiem dostarcza wiele emocji, niepewności i zaskoczeń. Jest sporo makabry, która ma chyba na celu podkreślenie jak bardzo zły jest ten, kto chowa się w cieniu. Szkoda tylko, że w finale autor poszedł po najmniejszej linii oporu i zniszczył to co udało mu się wcześniej zbudować.
Jak ktoś zastanawia się co zabrać ze sobą na urlop to ,,Zabójstwo Pitagorasa" będzie idealne. Przykuje uwagę ale zbytnio nie zmęczy, zaciekawi ale potem bez żalu odłożymy na półkę, sprawi, że dowiemy się czegoś nowego ale tak nie za dużo i w lekki sposób. Chyba dzięki tej książce wyszedł mi idealny przepis na wakacyjną lekturę :)
p.s. WYZWANIE 2019 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 80,20 cm - 4,4 cm = 75,8 cm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz