poniedziałek, 24 czerwca 2019

,,Teoria opanowywania trwogi" Tomasz Organek

 
Absurd czasem najlepiej się sprawdza. Dzięki niemu rzeczywistość się wyostrza, pewne cechy stają lepiej widoczne a inne nabierają zupełnie nowego znaczenia. Cała otaczająca rzeczywistość nagle ulega zupełnemu przewartościowaniu, można na nią popatrzeć z oddalenia i próbować znaleźć w niej nowe rozwiązania.

Tomasza Organka znam i cenię jako muzyka. Dlatego podeszłam do jego debiutu powieściowego z dużym dystansem i niepewnością. Zdaję sobie sprawę, że nie jest łatwo przejść od krótkiej formy do czegoś znacznie większego, czym niewątpliwie jest pełnowymiarowa powieść i udźwignąć ten ciężar, próbując od początku do końca zachować jej formę i nadać jej odpowiedni wydźwięk.

Trzydziestodziewięcioletni Borys z dnia na dzień traci pracę i spotyka swoją dawno niewidzianą miłość, Anetę. Kobieta prosi go o nieoczekiwana przysługę - chce by pojechał z nią na pogrzeb ojca, z którym od wielu lat nie utrzymywała kontaktu. Bohaterowie ruszają w drogę z Warszawy na wyspę Wolin. Nie będzie to jednak łatwa trasa. Muszą zmierzyć się ze swoją przeszłością, własnymi uczuciami i emocjami, spróbować ogarnąć to co długo odkładali na bok. Poważny wydźwięk okraszony jest absurdalnymi przygodami z lokalnymi, małomiasteczkowymi gangsterami.

Narratorem jest sam Borys. To specyficzny typ, a jego przemyślenia i refleksje zajmują wiele miejsca. Dorosły ale nie dojrzały. Człowiek, który ma pełną świadomość, że coś w jego życiu nie wyszło. Podczas gdy wszyscy na około ruszyli do przodu, dorośli, zrobili kariery, założyli rodziny, on tkwi na obrzeżach życia, trzymając się jakichś namiastek. Przez to staje się symbolem pokolenia ludzi, którzy tak jak on stanęli, pozwalając by życie płynęło obok nich. Tragizm ich losów polega na tym, że mają pełną świadomość tego co przegapili ale nie umieją już sami wykonać żadnego ruchu aby to zmienić. Pod wpływem strachu, adrenaliny próbują kompulsywnie działać ale gdy tylko zagrożenie mija wracają do punktu zero, ponownie pogrążając się w marazmie jakim jest cała ich egzystencja.

Powieść Organka jest nie tyle powieścią drogi co strumieniem refleksji, celnych przemyśleń i obserwacji. Gada i opowiada by śmiechem zagłuszyć dramat, czasem irytuje a czasem intryguje, zmusza do zatrzymania, pomyślenia a w pewnej chwili po prostu wkurza. Jest to powieść zmienna i taka, która z pewnością nie do wszystkich przemówi. Mówi jednak w prostych słowach o zagubieniu, wyobcowaniu, poplątaniu się w życiu, o nieumiejętności porozumienia się z najbliższymi. Po prostu o życiu i ludziach. Nie daje żadnych rad i dobrze ale próbuje chociaż opanować trwogę.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu W.A.B!

p.s. WYZWANIE 2019 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 90,8 cm - 2,8 cm = 88,0 cm.

2 komentarze:

  1. Organka cenię jako muzyka, opis książki jednak do mnie nie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, książka jest specyficzna i nie do każdego trafi.

      Usuń