niedziela, 10 września 2017

,,Nowy Jork" Edward Rutherfurd

 Tytuł oryginału: New York

Zakochałam się w tej opowieści. Nie straszne były mi jej rozmiary. Gdy tylko ją otwarłam, pochłonęła i zachwyciła mnie tak bardzo, że nie byłam w stanie zmusić się do przerwania lub odłożenia jej na bok.

Bo ,,Nowy Jork" to nie tylko barwna i ciekawie opowiedziana historia rodzinna sięgająca swoimi korzeniami ponad trzysta lat wstecz. To także historia miasta, pokazująca jego piękne i wzniosłe momenty ale też z dumą i godnością mówiąca o chwilach słabszych, trudniejszych, bolesnych ranach i wstydliwych momentach. To skomplikowana, wielowymiarowa mozaika okrywająca jak zmieniały się poglądy, zapatrywania, przekonania. Obraz pokazujący rasizm, ciasnotę umysłową ale i wielkości oraz wielokulturowość miasta, które stało się symbolem.

Płynna i pozornie lekka narracja niczym kalejdoskop przeprowadza czytelnika przez wszystko co najważniejsze i pokazuje jak rozbudowywał ale przede wszystkim jak kształtował się Nowy Jork. Pokazuje jego korzenie. A w to wszystko umiejętnie wplatani są kolejni bohaterowie: zmieniają się oni tak jak zmienia się miasto. Są jego głosem i wyznacznikiem.

Nie da się przejść obok tej powieści obojętnie. Czaruje i porywa. Zachwyca i wzrusza. Niczym na przyspieszonym filmie widać zmiany ale gdzieś cały czas czuje się ten sam bijący rytm, który narzuca tempo temu nigdy nie zasypiającemu miastu. Teraz ja nie będę mogła spać, bo będę marzyć żeby móc kiedyś tam pojechać i zobaczyć to wszystko na własne oczy.

  p.s. WYZWANIE 2017 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 57,5 cm - 6,7 cm = 50,8  cm                  

4 komentarze:

  1. Czyli miasto też jest bohaterem tej powieści. Interesująca pozycja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam tę książkę, ale nie wiedziałam czy to powieść czy reportaż.

    OdpowiedzUsuń