Jestem czytelnikiem, który uwielbia przy pomocy książki wędrować po świecie. Otwieram kolejną publikację i przenoszę się w odległe miejsca. Widzę ludzi, miejsca, dostrzegam szczegóły, które w rzeczywistości mogły by mi umknąć, słyszę opowieści, których może inaczej nigdy bym nie poznała. Mam wrażenie, że oczami kolejnego autora patrzę na świat i widzę oraz rozumiem. To on staje się moimi okularami przybliżającymi mi odległy świat.
W przypadku reportażu Huberta Klimko-Dobrzanieckiego towarzyszyło mi odwrotne uczucie. Miałam wrażenie, że to z perspektywy Islandii poznaję człowieka. To właśnie Wyspa determinuje i pokazuje bohatera. Jest ona pretekstem do snucia opowieści o sobie, pozwala rozliczyć się ze swoim dotychczasowym życiem, jest wyznacznikiem tego co autor wie o sobie i jak się postrzega. Natomiast gdzieś w tle pobrzmiewa surowy krajobraz islandzki. Choć Klimko-Dobrzaniecki mieszkał na Islandii dziesięć lat wcale tego czasu nie czuć. Rzuca garść przypadkowych wspomnień o spotkanych ludziach ale nie pozwalając odczuć i zrozumieć co tak na prawdę go tam przygnało i na tak długo zatrzymało.
Zdaję sobie sprawę, że dla wielu będzie to bardzo niezrozumiały reportaż. Każdy, kto nastawił się na opowieść o Islandii będzie rozczarowany, że jest ona tylko tłem do autorskiej refleksji egzystencjalnej. Mimo, że bardzo liryczna to jednak przesłania to co miało być celem. Do mnie to nie przemawia i oczekiwania miałam inne więc nie mogę ocenić inaczej niż jako przeciętną.
W przypadku reportażu Huberta Klimko-Dobrzanieckiego towarzyszyło mi odwrotne uczucie. Miałam wrażenie, że to z perspektywy Islandii poznaję człowieka. To właśnie Wyspa determinuje i pokazuje bohatera. Jest ona pretekstem do snucia opowieści o sobie, pozwala rozliczyć się ze swoim dotychczasowym życiem, jest wyznacznikiem tego co autor wie o sobie i jak się postrzega. Natomiast gdzieś w tle pobrzmiewa surowy krajobraz islandzki. Choć Klimko-Dobrzaniecki mieszkał na Islandii dziesięć lat wcale tego czasu nie czuć. Rzuca garść przypadkowych wspomnień o spotkanych ludziach ale nie pozwalając odczuć i zrozumieć co tak na prawdę go tam przygnało i na tak długo zatrzymało.
Zdaję sobie sprawę, że dla wielu będzie to bardzo niezrozumiały reportaż. Każdy, kto nastawił się na opowieść o Islandii będzie rozczarowany, że jest ona tylko tłem do autorskiej refleksji egzystencjalnej. Mimo, że bardzo liryczna to jednak przesłania to co miało być celem. Do mnie to nie przemawia i oczekiwania miałam inne więc nie mogę ocenić inaczej niż jako przeciętną.
p.s. WYZWANIE 2017 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 86,3 cm - 1,1 cm = 85,2 cm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz