Tytuł oryginału: The World is a Carpet: Four Seasons in an Afghan Village
,,Świat nie jest okrągły. Jest prostokątny! [...] Świat ma cztery rogi. Świat jest dywanem."
Czy można spojrzeć na świat z perspektywy dywanu? Czy jest w tym coś co może zainteresować? Można, gdy patrzy się na maleńki świat ukryty gdzieś na pośrodku pustyni. Zaplata się pierwszy węzeł, potem kolejny i powstaje wzór. Każdy kolejny węzeł buduje złożony obraz całości tak jak każda kolejna osoba uzupełnia i ubogaca opowieść Anny Badkhen.
Tak jak wytrawny znawca bada sploty dywanu tak ona stopniowo odsłania maleńki świat wioski Oka. Z liryzmem i prostotą pokazuje jakże inną rzeczywistość. Zagubiona gdzieś w Afganistanie, nieistniejąca na mapach wioska nagle zostaje zauważona i wystawiona na widok. Wyraźnie widać prostotę życia mieszkańców - problemy jakie ich dotykają: biedę, choroby, śmierć. Ale są też uchwycone chwile szczęścia: wspólne tkanie dywanu, ślub i wesele, oczekiwanie na dziecko. Wszystko tak inne, odległe, nierzeczywiste aż nie chce się wierzyć, że gdzieś w XXI wieku ludzie tak żyją.
,,Cztery pory roku w afgańskiej wiosce" to przyjemność czytania. Jasno i wyraźnie autorka rysuje obraz prawie całkowicie oderwanej o świata społeczności wioski Oka. Towarzyszy im we wszystkich czynnościach, jest blisko i precyzyjnie oddaje to co mogła zaobserwować. Jej bohaterowie to nie groźnie Talibowie ale spokojni, biedni, ciężko pracujący ludzie, którzy także mają swoje marzenia i pragnienia. Autorka próbuje jak najlepiej ich sportretować aby zachować ich w zbiorowej pamięci. Tworzy z ich historii swój własny, misternie skomponowany dywan, który powędruje na Zachód. Polecam!
Czy można spojrzeć na świat z perspektywy dywanu? Czy jest w tym coś co może zainteresować? Można, gdy patrzy się na maleńki świat ukryty gdzieś na pośrodku pustyni. Zaplata się pierwszy węzeł, potem kolejny i powstaje wzór. Każdy kolejny węzeł buduje złożony obraz całości tak jak każda kolejna osoba uzupełnia i ubogaca opowieść Anny Badkhen.
Tak jak wytrawny znawca bada sploty dywanu tak ona stopniowo odsłania maleńki świat wioski Oka. Z liryzmem i prostotą pokazuje jakże inną rzeczywistość. Zagubiona gdzieś w Afganistanie, nieistniejąca na mapach wioska nagle zostaje zauważona i wystawiona na widok. Wyraźnie widać prostotę życia mieszkańców - problemy jakie ich dotykają: biedę, choroby, śmierć. Ale są też uchwycone chwile szczęścia: wspólne tkanie dywanu, ślub i wesele, oczekiwanie na dziecko. Wszystko tak inne, odległe, nierzeczywiste aż nie chce się wierzyć, że gdzieś w XXI wieku ludzie tak żyją.
,,Cztery pory roku w afgańskiej wiosce" to przyjemność czytania. Jasno i wyraźnie autorka rysuje obraz prawie całkowicie oderwanej o świata społeczności wioski Oka. Towarzyszy im we wszystkich czynnościach, jest blisko i precyzyjnie oddaje to co mogła zaobserwować. Jej bohaterowie to nie groźnie Talibowie ale spokojni, biedni, ciężko pracujący ludzie, którzy także mają swoje marzenia i pragnienia. Autorka próbuje jak najlepiej ich sportretować aby zachować ich w zbiorowej pamięci. Tworzy z ich historii swój własny, misternie skomponowany dywan, który powędruje na Zachód. Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz