Tytuł oryginału: Änglamakerskan
Camilla Läckberg w ósmym tomie sagi o policjantach z Fjallbacki po raz kolejny łączy przeszłość z teraźniejszością. Do miasteczka po wielu latach nieobecności wraca młoda kobieta, Ebba wraz z mężem. Para zmaga się żałobą po śmierci synka. Próbując sobie z tym poradzić podejmuje się zadania wyremontowania starego domu. Wkrótce po ich przyjeździe dochodzi do podpalenia a zaraz potem pod podłogą znalezione zostają stare ślady krwi. Wszystko wskazuje, że współczesne działania mogę być połączone z tajemniczym zniknięciem całej rodziny Ebby przed trzydziestoma laty. Patrik wspierany przez pozostałych śledczych oraz upartą i dociekliwą żonę Erikę dąży do okrycia prawdy. Musi się spieszyć, żeby poznać rozwiązanie zanim dojdzie do większej tragedii.
Chociaż bardzo lubię sagę Läckberg, jej sielski, małomiasteczkowy klimat, bohaterów tak bardzo mocno zaczepionych w normalnym, rodzinnym, sąsiedzkim życiu to tym razem jakoś nie mogłam się przekonać do historii. Sama zagadka początkowo wydawała się ciekawa ale szybko straciła swój impet i wlekła się niemożliwie. Śledztwo przebiegała zupełnie bez polotu i gdyby nie pojedyncze wścibstwo Eriki nie wiem jak dotarłabym do końca. Chociaż autorka ograniczyła wątki poboczne, dotyczące życia prywatnego bohaterów to i tak mam wrażenie, że one zagłuszają główną sprawę i to one zasadniczą o tym co się dzieje na kartach powieści.
Czuję też niedosyt po zakończeniu. Zazwyczaj rozwiązania są idealnie powiązane z całością i nawet jak wcześniej zgadnę, nie jestem z tego powodu rozczarowana. Tutaj jest inaczej. Mało przekonujące i zupełnie nielogiczne jest to co zastajemy na końcu. Jak gdyby wymyślone na siłę i doklejone.
W moim odczuciu słabsza część od innych ale pomimo ewidentnych wad czuć ten specyficzny klimat szwedzkiej prowincji a bohaterowie to wręcz dobry przyjaciele, za których trzyma się kciuki i kibicuje im się by wszystko się udało a cienie i strachy odeszły jak najdalej.
Chociaż bardzo lubię sagę Läckberg, jej sielski, małomiasteczkowy klimat, bohaterów tak bardzo mocno zaczepionych w normalnym, rodzinnym, sąsiedzkim życiu to tym razem jakoś nie mogłam się przekonać do historii. Sama zagadka początkowo wydawała się ciekawa ale szybko straciła swój impet i wlekła się niemożliwie. Śledztwo przebiegała zupełnie bez polotu i gdyby nie pojedyncze wścibstwo Eriki nie wiem jak dotarłabym do końca. Chociaż autorka ograniczyła wątki poboczne, dotyczące życia prywatnego bohaterów to i tak mam wrażenie, że one zagłuszają główną sprawę i to one zasadniczą o tym co się dzieje na kartach powieści.
Czuję też niedosyt po zakończeniu. Zazwyczaj rozwiązania są idealnie powiązane z całością i nawet jak wcześniej zgadnę, nie jestem z tego powodu rozczarowana. Tutaj jest inaczej. Mało przekonujące i zupełnie nielogiczne jest to co zastajemy na końcu. Jak gdyby wymyślone na siłę i doklejone.
W moim odczuciu słabsza część od innych ale pomimo ewidentnych wad czuć ten specyficzny klimat szwedzkiej prowincji a bohaterowie to wręcz dobry przyjaciele, za których trzyma się kciuki i kibicuje im się by wszystko się udało a cienie i strachy odeszły jak najdalej.
p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 42,5 cm - 3,4 cm = 39,1 cm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz