Tytuł oryginału: L'autopsie De Satan
Akcja powieści ,,Piekielne relikwie" rozgrywa się z maleńkim zagubionym gdzieś pośród gór francuskim miasteczku. Mieszkańców od jakiegoś czasu nęka tajemnicza bestia zabijając owce i strasząc ludzi. Pod wpływem proboszcza wspólnota postanawia wybudować nową świątynię, która miałaby stanowić ochronę i zjednać opiekę lokalnej świętej. Gdy ruszają prace w ziemi zostaje odkopane coś nieoczekiwanego i bardziej przerażającego niż grasująca bestia. W rozwiązanie zagadki z przeszłości angażują się uczeni: mistrz i jego dawny uczeń, obecnie wyznający zupełnie inne podglądy, lokalny biskup oraz wysłannik papiestwa. Zagadkowe znalezisko rozpali umysły, wzburzy serca oraz będzie zarzewiem poważnego konfliktu teologicznego.
Pierwsze chwile z powieścią były intrygujące. Moje skojarzenia szybko powędrowały w kierunku legendy o Bestii z Gevaudan. Miałam nadzieję, że autor wybierając takie podwaliny wręcz musi stworzyć pasjonującą historię, od której ciężko będzie się oderwać. I tak jest na początku - dużo tajemnic, zaskakujących znalezisk oraz mocnych punktów, które swobodnie do czasu napędzają akcję. Wszystko to jednak do czasu - w pewnym momencie całej opowieści zaczyna brakować pary a końcówka wręcz już nudzi. Niestety autor nie wykorzystał w pełni tego co na wstępie zapewniło mu ogromnego plusa - szybko wystrzelał się z zagadek (łatwo można domyślić się co dokładnie zostało znalezione), to co rzeczywiście intrygujące spycha na margines, na siłę wpycha wątki romantyczne, które są zupełnie nieprzekonywujące a jego bohaterowie są płascy i jednowymiarowi, brakuje zaskakujących zwrotów akcji oraz nieoczekiwanych rozwiązań. Wszystko jest tylko pozorne i przypomina kiepsko, na szybko przytoczoną anegdotę.
Jest to jedna z tych książek, które można przeczytać ale zupełnie uciekną z pamięci. Szkoda zmarnowanego potencjału bo zapowiadała się na taką, przy której będę paznokcie ogryzać z niecierpliwości a kartki przewracać w tempie błyskawicy. Nic takiego się niestety nie stało.
Pierwsze chwile z powieścią były intrygujące. Moje skojarzenia szybko powędrowały w kierunku legendy o Bestii z Gevaudan. Miałam nadzieję, że autor wybierając takie podwaliny wręcz musi stworzyć pasjonującą historię, od której ciężko będzie się oderwać. I tak jest na początku - dużo tajemnic, zaskakujących znalezisk oraz mocnych punktów, które swobodnie do czasu napędzają akcję. Wszystko to jednak do czasu - w pewnym momencie całej opowieści zaczyna brakować pary a końcówka wręcz już nudzi. Niestety autor nie wykorzystał w pełni tego co na wstępie zapewniło mu ogromnego plusa - szybko wystrzelał się z zagadek (łatwo można domyślić się co dokładnie zostało znalezione), to co rzeczywiście intrygujące spycha na margines, na siłę wpycha wątki romantyczne, które są zupełnie nieprzekonywujące a jego bohaterowie są płascy i jednowymiarowi, brakuje zaskakujących zwrotów akcji oraz nieoczekiwanych rozwiązań. Wszystko jest tylko pozorne i przypomina kiepsko, na szybko przytoczoną anegdotę.
Jest to jedna z tych książek, które można przeczytać ale zupełnie uciekną z pamięci. Szkoda zmarnowanego potencjału bo zapowiadała się na taką, przy której będę paznokcie ogryzać z niecierpliwości a kartki przewracać w tempie błyskawicy. Nic takiego się niestety nie stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz