Tytuł oryginału: After You
Od śmierci Willa minęły prawie dwa lata. W tym czasie Lou próbowała znaleźć swoje miejsce w świecie i zagłuszyć palącą pustkę jaką spowodowało jego odejście. Początkowe szaleństwo z jakim rzuciła się w podróże i łapanie chwil zastąpił ból, marazm i smutek. Coraz głośniej dochodziła do głosu nieprzeżyta żałoba. To spowodowało, że dziewczyna wróciła do Londynu, chwyciła się kiepskiej pracy w pubie na lotnisku i trwała z dnia na dzień. Jedna noc, kiedy podchmielona wędruje po dachu mieszkania, jeden upadek zniszczy mroczną rutynę, wywoła lawinę zdarzeń i zmusi Lou do stanięcia twarzą twarz z tym czego uparcie nie chce przyjąć do wiadomości - że ma żyć!
Dzięki ,,Kiedy odszedłeś" powraca klimat i nastrój, który zauroczył mnie już w pierwszej części cyklu Jojo Moyes. Ta lekkość, prostota oraz ironiczne spojrzenia na ważne sprawy. Świetne jest to, że autorka nie sili się na moralizatorstwo ale po prostu pokazuje świat takim jakim jest. Jak w pierwszym tomie bardzo dobrze poradziła sobie z tematem niepełnosprawności, tak tym razem dobitnie mówi o radzeniu sobie z żałobą. Nie dramatyzuje ale i nie maluje jej w różowych barwach. Żałoba musi nastąpić, trzeba ją przeżyć i to jest najważniejszy wydźwięk powieści. Ale do tego potrzebni są otaczający ludzie. Lou, z pewnością nie podniosłaby się, gdyby nie otworzyła się na szaloną ferajnę znajomych i rodziny. To oni razem z nią, krok za krokiem zmieniali się, odkrywali coś nowego, uczyli się ale równocześnie pokazywali jej, że warto dalej próbować.
,,Kiedy odszedłeś" to bardzo dobra, inteligentnie napisana powieść ale najważniejsze w niej są te pokłady optymizmu jakie niesie. Daje nadzieję, że da się wyjść nawet z największego mroku a za zakrętem czeka coś lub ktoś.
Dzięki ,,Kiedy odszedłeś" powraca klimat i nastrój, który zauroczył mnie już w pierwszej części cyklu Jojo Moyes. Ta lekkość, prostota oraz ironiczne spojrzenia na ważne sprawy. Świetne jest to, że autorka nie sili się na moralizatorstwo ale po prostu pokazuje świat takim jakim jest. Jak w pierwszym tomie bardzo dobrze poradziła sobie z tematem niepełnosprawności, tak tym razem dobitnie mówi o radzeniu sobie z żałobą. Nie dramatyzuje ale i nie maluje jej w różowych barwach. Żałoba musi nastąpić, trzeba ją przeżyć i to jest najważniejszy wydźwięk powieści. Ale do tego potrzebni są otaczający ludzie. Lou, z pewnością nie podniosłaby się, gdyby nie otworzyła się na szaloną ferajnę znajomych i rodziny. To oni razem z nią, krok za krokiem zmieniali się, odkrywali coś nowego, uczyli się ale równocześnie pokazywali jej, że warto dalej próbować.
,,Kiedy odszedłeś" to bardzo dobra, inteligentnie napisana powieść ale najważniejsze w niej są te pokłady optymizmu jakie niesie. Daje nadzieję, że da się wyjść nawet z największego mroku a za zakrętem czeka coś lub ktoś.
p.s. WYZWANIE 2018 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 37,9 cm - 2,9 cm = 35,0 cm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz