Lubię prozę Romy Ligockiej. Jest bardzo osobista, bardzo intymna ale równocześnie bardzo uniwersalna i chyba każdy znajdzie w niej coś swojego. Ligocka mówi o sobie, swoim życiu, które w wielu punktach odbiega od przeciętności ale robi to w taki sposób, że nie można zarzucić jej moralizowania, wywyższania się czy próbowania udowodnienia swojej racji. Jest bliska, zwyczajna. Ma się wrażenie, że wpadła na herbatę, zasiadła przy stole w kuchni (bo salon to za bardzo odświętne miejsce) i rozmawia.
Punktem wyjścia dla tej właśnie książki jest wiadomość o poważnej chorobie znajomego. To skłania Ligocką do snucia refleksyjnej opowieści o przeszłości i teraźniejszości. Wszystko się miesza, wszystko się uzupełnia. Jest i nadzieja, radość, młodość. Są i problemy z tym związane. Brak pieniędzy, niestabilna praca, ludzie którzy pojawiają się i znikają. Ligocka wspomina tych, którzy już odeszli. Wspomina ciepło i pokazuje ich w zupełnie innym świetle. Jest i mnóstwo pozornie lekkich, zwyczajnych, codziennych anegdot. Życie jak koło, nieustannie jest w ruchu i nieustannie coś się zmienia.
,,Radość życia" to książka, którą dobrze mieć wieczorem przy łóżku, otworzyć na chybił-trafił, przeczytać, uśmiechnąć, odłożyć. Można też trafić na fragment, który zastanowi, zmusi do refleksji, przywoła zapomniane emocje i uczucia, ubierze w słowa to co gdzieś się kotłuje i nie umie znaleźć swojego ujścia. To opowieść o życiu, tym codziennym, zwyczajnym, które staramy się chować przed wzrokiem innych, a które paradoksalnie dla wszystkich jest dokładnie takie samo. I chyba niewiele tak pięknie i mądrze jak Roma Ligocka umieją o nim mówić. Polecam!
p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 31,4 m - 1,9 cm = 29,5 cm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz