Tytuł oryginału: Das Nebelhaus
Grupa znajomych spotyka się po latach w domu jednego z nich. Kiedyś
połączyły ich szaleństwa młodości ale potem każde wybrało zupełnie inną
drogę. Phillip został architektem, ma wspaniały dom, piękną żonę i
cudowną córkę i to właśnie on jest gospodarzem spotkania. Zaprasza
Leonie - sfrustrowaną i niestabilną psychicznie przedszkolankę,
niespełnionego i wiecznie aspirującego pisarza Timo oraz szaloną hipiskę
Yasmin. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest to grupa pełna
sprzeczności i tylko patrzeć gdy wybuchnie wewnątrz niej jakiś konflikt.
I tak się dzieje: sierpniowej nocy dochodzi do masakry w wyniku której
giną trzy osoby a jedna zapada w śpiączkę.
,,Dom mgieł" to historia przedstawiona nie jako od tyłu. Już od pierwszych stron znamy rezultat tej nocy. Poznajemy ją razem z reporterką, która próbuje odtworzyć do dokładnie stało się w tym domu. Kobieta nie wierzy, że wydarzenie które się tam rozegrały są tak proste i przejrzyste jak przedstawiają je policyjne raporty dlatego zaczyna własne śledztwo i próbuje dotrzeć do tych, którzy mieli jakikolwiek związek z rozgrywającymi się na wyspie wydarzeniami. Krok po kroku zbliża się do prawdy i zaczyna widzieć wszystko w zupełnie nowym świetle. Prosty wynik jaki przedstawiło oficjalne śledztwo nabiera nowych odcieni, niuansów, znaczeń. Pojawiają się fakty skrzętnie chowane przez wiele lat i okazuje się, że zwykłe spotkanie po latach ma zupełnie inny kontekst niż można się spodziewać.
Przyznaję, że książka ma dwa główne haczyki, które intrygują i napędzają ciekawość. Po pierwsze choć od pierwszych stron wiemy, że w masakrze zginęły trzy osoby i jedna zapadła w śpiączkę to długo nie wiemy kim są ofiary. Śledząc akcję pojawiają się wskazówki a razem z nimi przypuszczenia i teorie ale dopiero finał odsłania prawdziwe fakty i jest co najmniej szokujący. I chyba to bardziej intryguje niż klasyczne szukanie sprawcy i motywu. Ciekawa jest też historia z przeszłości pojawiająca się w tle. Buduje napięcie i zahacza o uniwersalne motywy nieuniknionej sprawiedliwości, która wcześniej czy później musi nadejść.
Eric Berg zaintrygował, przykuł uwagę i zaskoczył. Nie jest to może thriller specjalnie zapadający w pamięć ale przez chwilę może zapewnić mocny zastrzyk adrenaliny i sprawić, że w napięciu będzie oczekiwać się na finał.
,,Dom mgieł" to historia przedstawiona nie jako od tyłu. Już od pierwszych stron znamy rezultat tej nocy. Poznajemy ją razem z reporterką, która próbuje odtworzyć do dokładnie stało się w tym domu. Kobieta nie wierzy, że wydarzenie które się tam rozegrały są tak proste i przejrzyste jak przedstawiają je policyjne raporty dlatego zaczyna własne śledztwo i próbuje dotrzeć do tych, którzy mieli jakikolwiek związek z rozgrywającymi się na wyspie wydarzeniami. Krok po kroku zbliża się do prawdy i zaczyna widzieć wszystko w zupełnie nowym świetle. Prosty wynik jaki przedstawiło oficjalne śledztwo nabiera nowych odcieni, niuansów, znaczeń. Pojawiają się fakty skrzętnie chowane przez wiele lat i okazuje się, że zwykłe spotkanie po latach ma zupełnie inny kontekst niż można się spodziewać.
Przyznaję, że książka ma dwa główne haczyki, które intrygują i napędzają ciekawość. Po pierwsze choć od pierwszych stron wiemy, że w masakrze zginęły trzy osoby i jedna zapadła w śpiączkę to długo nie wiemy kim są ofiary. Śledząc akcję pojawiają się wskazówki a razem z nimi przypuszczenia i teorie ale dopiero finał odsłania prawdziwe fakty i jest co najmniej szokujący. I chyba to bardziej intryguje niż klasyczne szukanie sprawcy i motywu. Ciekawa jest też historia z przeszłości pojawiająca się w tle. Buduje napięcie i zahacza o uniwersalne motywy nieuniknionej sprawiedliwości, która wcześniej czy później musi nadejść.
Eric Berg zaintrygował, przykuł uwagę i zaskoczył. Nie jest to może thriller specjalnie zapadający w pamięć ale przez chwilę może zapewnić mocny zastrzyk adrenaliny i sprawić, że w napięciu będzie oczekiwać się na finał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz