Dotychczas wydawało mi się, że książki o książkach, a przede wszystkim książki historyczne to to co lubię najbardziej. Cóż.. kiedyś musi pojawić się jakiś wyjątek potwierdzający regułę.
,,Ekslibris" Rossa Kinga w zamierzeniu miał być chyba książką przygodowo-awanturniczą ale coś nie do końca wyszło. Fakt, mamy tajemniczą książkę, która zawiera sekrety cenne dla wielu osób, mamy pościgi, zabójstwa, błędne tropy, czarne charaktery depczące po pietach ale to wszystko jest ... jakieś takie średnie. Przede wszystkim dosyć kiepsko skonstruowany główny bohater, Isaac Inchbold to taki stary tetryk, na którego cała przygoda jakoś nie bardzo wpływa. Coś się koło niego dzieje, ale sam nie bardzo chce w tym uczestniczyć ale i też jakoś nie bardzo musi. Krąży w kółko - nie za wiele robi, a ty już coś zrobi akurat koniec.
Po kilku momentach gdzie akcja zdecydowanie przyspiesza wpadamy w studnię nadmiernej retoryki. Autor chyba nie do końca mógł się zdecydować co pisze: przygodówkę czy pracę z zakresu historii książki. Na koniec nie wyszło z tego nic dobrego: bo dla jednych za mało, dla drugich za dużo. Chyba najbardziej zainteresowały mnie i podobały mi się rozdziały retrospektywne. Miały w sobie pewien urok. Gdyby tak poprowadzona była cała akcja mogłabym książkę ocenić zdecydowanie wyżej.
Ocena: 5/10
Chyba raczej sobie odpuszczę ten tytuł :)
OdpowiedzUsuń