środa, 16 listopada 2022

,,Ogień i lód" Joanna Wtulich


Sięgnęłam po ,,Ogień i lód" zachęcona bardzo entuzjastycznymi opiniami. Szczególnie, że wszelkiego rodzaju powieści historyczne czy romanse historyczne to jeden z gatunków, po który sięgam najczęściej. Początek był obiecujący. Lwów, początek XX wieku. Młoda szlachcianka z charakterkiem wpada w oko zdecydowanemu pułkownikowi. Ona ma silny, zadziorny charakter on nie pozostaje jej dłużny a gdy jeszcze na horyzoncie pojawi się ten trzeci a w tle zaczyna się dziać Wielka Historia ... No jasne, że powinny iskry lecieć, pioruny walić a strony same przeskakiwać. I tak jest do mniej więcej dwóch trzecich powieści.

Zaczęło się bardzo dobrze. Było wszystko żeby usatysfakcjonować każdego. Malownicze tło Lwowa, bale, podwieczorki, przestawienie teatralne przepełnione wizjami niepodległościowymi ale także, a może przede wszystkim młodymi ludźmi w których żyłach kipi krew i pulsują emocje. Czuło się klimat innego świata, świata który odszedł i żyje tylko we wspomnieniach. I w to tło idealnie wpasowali się bohaterowie - przepełnieni ideami, silni, zdecydowani i uparcie stawiający na swoim. Każde spotkanie Anny i Michała było pełne energii i z ciekawością obserwowało się co jeszcze może się wydarzyć i jak potoczy się ich relacja. Jednak przed końcem wszystko się urwało. Autorka poszła trochę po linii najmniejszego oporu, uprościła i spłyciła to co budowała i zostawiła nas z niedosytem i wrażeniem, że coś poszło nie tak.

,,Ogień i lód" otwiera trylogię lwowską. Nie jest to złe otwarcie. Dużo obiecuje, nieźle wprowadza w klimat, ma swój wyjątkowy nastrój i pozostawił dużo otwartych pytań. Ma swoje niedociągnięcia, które mam nadzieję zostaną naprawione w dalszych częściach bo mimo wszystko jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów, szczególnie, że zazębiają się z coraz ciekawszymi dziejami Polski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz