poniedziałek, 28 listopada 2022

,,Miłość i wojna" Max Czornyj

 

Franciszek Brilke wchodzi w dorosłość w trudnym momencie historii. Jest 1938 rok, w Łodzi nadal panuje spokój. Interesy się kręcą, bogaci nadal są bogaci a sztuką, którą handluje Brilke i jego ojciec nadal jest w cenie. Mimo pozorów normalności, w powietrzu czuć, że coś wkrótce musi się zmienić. Póki co zmienia się życie chłopaka gdy w drzwiach ich galerii sztuki staje tajemnicza kobieta, przedstawiająca się jako Ewa. Pojawienie się Ewy to dopiero pierwsza z szeregu zmian, które dokonają się w życiu Franciszka. Zobaczy zupełnie inny świat, będzie musiał dokonać ważnych decyzji i nawet nie zauważy kiedy rzeczywistość, w której się wychował przejdzie do historii.

,,Miłość i wojna" Maxa Czornyja to opowieść, której nie umiem sklasyfikować, ocenić ani nawet streścić. Z jednej strony przegadana, rozwleczona i właściwie o niczym ale równocześnie nie można powiedzieć, że nudna bo ponad 500 stron tekstu znika w oka mgnieniu. Musiałam ją przetrawić i przemyśleć nie dlatego, że jest szokująca czy poruszająca ale głównie dlatego, że jest nijaka i bezsensowna. I może to jest najlepsze podsumowanie zarówno wojny jak i powieści Czornyja. Pokazuje, że II wojna światowa to nie zawsze bohaterskie działania, poświęcenie czy zuchwałe czyny. Czasem bo przypadkowe spotkania, niezrozumienie i szare, nijakie życie, które pozwala przetrwać. To co się dzieje nie ma żadnego sensu i trzeba sobie z tym poradzić. Franz właściwie przemyka przez II wojnę światową nie angażując się w nic, nie rozumie dramatyzmu świata w którym przyszło mu żyć, jest nijakim pionkiem, który poddaje się działaniom innych. Jest bezwolną marionetką, która nic nie odczuwa i nic nie robi.

Przyzwyczailiśmy się do heroizmu w opowieściach o II wojnie światowej. A jeśli już nie heroizm to chociaż czyste zło. W każdym razie oczekujemy silnych emocji, silnych przeżyć, możliwości opowiedzenia się, po którejś ze stron. Pokochania lub znienawidzenia kogoś. Tutaj nie ma nic. Jest nijakość, letniość, byle jakie przetrwania. I to szokuje ale przecież takie oblicze też miała wojna. I to też trzeba zaakceptować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz