poniedziałek, 3 lutego 2020

,,Zimowe nawiedzenie" Dan Simmons

 Tytuł oryginału: A Winter Haunting

Dale Steward ma za sobą trudny okres. Zostawiła go żona, porzuciła kochanka, kariera pisarska utknęła w miejscu a pozycja na uniwersytecie została mocno zachwiana. Po nieudanej próbie samobójczej i niezbyt udanej terapii decyduje się wrócić tam gdzie wszystko się zaczęło - do miasteczka, gdzie spędził dzieciństwo. Wraca, wynajmuje dom, w którym kiedyś mieszkał jego przyjaciel i postanawia napisać powieść o radosnych, chłopięcych latach, o lecie sprzed ponad czterdziestu lat, lecie gdy wraz z tragiczną śmiercią Duane'a zakończyła się niewinność i radość ich dziecięcej paczki.

,,Zimowe nawiedzenie" to bardzo specyficzny, mocno ascetyczny horror. Nie bucha z niego krew, nie wyskakują co drugą stronę duchy ale groza, poczucie zagrożenia i niepewności cały czas narasta przeplatane z poczuciem niespełnionego, pustego, zmarnowanego życia. Wspomnienia o tym co było, majaki z wyobrażeń jak mogłoby być przeplatają się z nienazwanym zagrożeniem. Trudno rozgraniczyć prawdę od złudzeń i przywidzeń. Dale jako oś powieści tkwi gdzieś pomiędzy życiem jakie kiedyś prowadził, życiem jakie chciałby prowadzić a śmiercią. Zawieszony na krawędzi nie dostrzega tego co naprawdę czai się w mroku i co rzeczywiście mu zagraża. Jego powrót do miasteczka budzi duchy, widma i nieokreślone zagrożenie, które próbuje wydostać się na wolność i wprowadzać zamęt.

Powieść ma swoje momenty, które czytałam z zapartym tchem i ciarrkami na plecach ale także posiada wiele elementów, typowej powieści podsumowującej życie, stanowiącej rozrachunek z przeszłością, podsumowującej dokonania i pokazującej gorzkie saldo życia. Jest dosyć smutnym wzdychaniem nad lepszymi czasami, które dawno minęły i upływem życia. Mówi o tym, że kiedyś trzeba się otrząsnąć i wybrać stronę do opowiedzenia się bo nie można nieustannie tkwić po środku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz