wtorek, 10 kwietnia 2018

,,Wszystko przed nami" Samantha Young

 Tytuł oryginału: Play On

Już na wstępie chcę zaznaczyć, że ta książka jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Dlaczego? Już wyjaśniam. Nie przepadam za wszechobecną literaturą erotyczną chociaż lubię i często sięgam po romanse lub romantyczne opowieści. Tak mniej więcej raz, dwa razy do roku zdarza mi się przeczytać w ramach odmóżdżenia właśnie coś z erotyków. Zazwyczaj to mi wystarcza na długo i zawsze do mechanicznego oraz dosadnego a czasami wręcz wulgarnego poziomu sprowadzane są relacje międzyludzkie i seks. Dotychczas nie czytałam jeszcze nic Samanthy Young ale gdzieś podświadomie umieściłam jej prozę w tych rejonach. Szukając ostatnio kolejnego odmóżdżacza z tego powodu zdecydowałam się właśnie na ,,Wszystko przed nami". I przepadłam.

Powieść to właściwie romans z prawdziwego zdarzenia. Opowiada skomplikowaną, pełną zakrętów i dramatów historię dwojga ludzi, którym zanim uda się być razem będą musieli pokonać wiele przeszkód oraz odnaleźć w sobie to co jest dla nich najważniejsze. Autorka snuje swoją opowieść tak, że praktycznie angażuje całą gamę emocji oraz bardzo plastycznym i lekkim stylem pisania odwołuje się także do sfery zmysłowej. To opowieść gdzie się śmiejemy ale i płaczemy, wzdychamy z zachwytu oraz rozczulenia ale i zgrzytamy zębami ze złości, jesteśmy wzruszone ale równocześnie zarumienione i pobudzone. Ale to zaledwie jedna strona te historii. Druga jest dużo bardziej skomplikowana. Mówi o trudnym dorastaniu, radzeniu sobie ze stratą bliskich, poznawaniu na nowo samego siebie, popełnianiu błędów i ponownym odkrywaniu siebie.

Można zarzucić historii Nory i Aidana, że los się na nich uwziął i obarczył ich ciężarem bólu oraz strat dużo większym niż przeciętny ale czyż życie nie jest czasem okrutne i niesprawiedliwe. Styl narracji sprawia, że wszystko brzmi wiarygodnie oraz nie ma się wrażenie sztuczności.

Przyznam, że zostałam kupiona przez Young. Jeśli jej pozostałe książki są na podobnym poziomie to będę po nie częściej sięgać. Bo trzeba mieć dar żeby umieć zrównoważyć tak opowieść aby z pozornie prostego i banalnego tematu stworzyć coś niebanalnego i wciągającego bez reszty. To chyba jedna z tych książek, które równocześnie chciałam szybko przeczytać ale także żałowałam, że nie mogę trochę dłużej pobyć z bohaterami. Polecam!

1 komentarz:

  1. Uwielbiam i polecam serię "On Dublin Street" autorki. Dzięki tej serii pokochałam to jak autorka tworzy historie i bohaterów. Biorę wszystkie jej książki w ciemno i na szczęście powyższą mam już na półce. Mam nadzieję, że też mi się tak spodoba. A w sumie mam do autorki zaufanie, więc wiem że tak będzie :)

    OdpowiedzUsuń