niedziela, 2 kwietnia 2017

,,Piękno bez konserwantów" Aleksandra Zaprutko - Janicka


Gdy otworzymy współczesne czasopisma, włączymy telewizję czy Internet może nam się wydawać, że walka o piękno i młodość to współczesny wynalazek. Bo przecież mamy kolejne generacje kosmetyków, coraz nowocześniejsze zabiegi, posiadamy większą wiedzę i świadomość tego jak pewne czynniki czy zachowania oddziałują na nasze ciało. A gdy do tego dodamy jeszcze takie pojęcia jak ,,organiczne" czy ,,ekologiczne" lub moje ulubione ,,naturalne" jesteśmy przekonani, że to wszystko osiągnęli sami, współcześnie a przed nami pokolenia żyły w brudzie, były zaniedbane i (wybaczcie) brzydkie.

Nic bardziej mylnego. Już nasze babcie i prababcie znały wiele sposobów jak zadbać o swój wygląd i podkreślić urodę. Najważniejsze jest właśnie to, że to one robiły jak najbardziej naturalnie, nie stosując takiej ilości środków chemicznych jakie my mamy obecnie do swojej dyspozycji. Aleksandra Zaprutko-Janicka postawiła zrobić przegląd przedwojennej prasy i różnych publikacji a potem zaprezentowała nam w skondensowanej formie najważniejsze działania ówczesnych elegantek. Nakreśliła ciekawie tło historyczne i społeczne oraz podzieliła się własnymi dociekaniami w gestii ówczesnych kosmetyków oraz tego jak współcześnie można je pozyskać. Jej publikacja to świetny punkt wyjścia dla wszystkich osób, które szukają alternatywy dla chemicznych środków. Każdy rozdział, czy to poświęcony dbaniu o cerę, ręce, włosy kończy się serią prostych porad i receptur.

Ale to nie jest jednak poradnik kosmetyczny. To świetna podróż w przeszłość, pomagająca inaczej spojrzeć na okres pomiędzy wojnami. Pokazuje jaka rewolucja dokonała się w zachowaniu i postrzeganiu kobiet, jak z rewolucyjnymi zmianami musiały się zmierzyć a przy tym nie utraciły podstawowych kobiecych zachowań jak dbanie o własną urodę. Cóż, pozostaje nam tylko zazdrościć naszym prababciom zaradność i sprytu w takich ilościach w jakich one się tym odznaczały. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz