poniedziałek, 14 marca 2022

,,Najdłuższa podróż" Nicholas Sparks

 

Tytuł oryginału: The longest ride

Wiecie, ze Sparksem mam utarty schemat działania tzn. najpierw pół książki wkurzam się na styl, na banał, na wytarte frazesy i wieczne operowanie tymi samymi motywami ale potem gdzieś koło połowy jest przełom, historia zaczyna nabierać emocji, staje się bliższa, i nagle siedzę pod kocem i pociągam nosem i wzdycham. I tak jest w większości przypadków - sprawdzony bezpieczny plan i idealny relaks. Jednak z ,,Najdłuższą podróżą" było zupełnie inaczej.

Ta powieść składa się z dwóch równoległych historii rozgrywających się na dwóch planach czasowych: od lat trzydziestych do współczesności poznajemy historię romansu Iry i Ruth oraz współczesną Sophie i Luke'a. Dwie pary dzieli właściwie wszystko. Inne są ich koleje losu, inne doświadczenia, inne zawody i inna sytuacja społeczna. Właściwie jedynym co ich łączy to, to że w pewnym momencie życia poznali miłość swojego życia i starali się dbać o drugą połówkę najlepiej jak umieli. Obie pary miały momenty, kiedy musiały podjąć trudne decyzję i poświęcić coś dla ukochanej/ukochanego.

Dużo lepsza i bardziej poruszająca jest historia Iry. To ona zapada w pamięć i bardziej porusza. Wprawdzie nie ma w niej nic nadzwyczajnego, myślę, że wiele par z długoletnim stażem mogłyby opowiedzieć podobną, ale właśnie w tym tkwi jej siła. Miłość i małżeństwo nie muszą być spektakularne, pełne dramatycznych zwrotów akcji, żeby być piękne. Urok całości tkwi w uczuciach i emocjach, które przekazywane są w codziennych gestach i zwyczajnej codzienności. Bardziej ciągnęło mnie właśnie by dowiedzieć się jak najwięcej o tej właśnie parze niż ich współczesnych odpowiednikach. Sophia i Luke dopiero wkraczają na wspólną ścieżkę, odkrywają się, podejmują pierwsze wspólne decyzje na ,,najdłuższej drodze" zwanej życiem.

Jak powiedziałam na wstępie, mam utarty schemat postępowania. Jednak tym razem było na odwrót. Opowieść zaczyna się od Iry i to jego historia mnie od pierwszych stron oczarowała, że czytałam jak najszybciej by dowiedzieć się co dalej. Po drodze poznawałam też Sophie i Luke'a i było na zmianę romantycznie, dramatycznie z wszystkimi możliwymi, typowo sparksowymi zabiegami. I może przymknęłabym oko na to wszystko gdyby nie zakończenie, które jest ... kiczowate. Serio, tak zepsuć tak przyzwoitą opowieść? To już wolę jak kogoś uśmierca. Moja mina na koniec wyrażała zdegustowanie i zniesmaczenie. Ja ma ogromny dystans i wcale nie oczekuję cudów i fajerwerków ale zachowajmy pewien standard. To już wolę jak się wzruszam i wychodzi ze mnie cała najwrażliwsza, głęboko skrywana natura, niż gdy ma po finale jestem zniechęcona. Polecam najlepiej doczytać do przedostatniego rozdziału i zostawić sobie nadzieję i pozytywne emocje.

p.s. WYZWANIE 2022 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu:  126,5 cm - 2,9  cm =  123,6 cm. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz