Tytuł oryginału: Death's Mistress
Jedna przygoda musi się skończyć, żeby mogła zacząć się kolejna! Tak właśnie jest z cyklem ,,Miecz Prawdy". Richard Rahl pokonał każdego kogo miał pononać: Jagang, imperator Sulahan to już przeszłość. Teraz może cieszyć się spokojnym panowaniem nad zjednoczonym Imperium D'Hary. Są jednak miejsca gdzie nikt nie wie o tym, że zapanował pokój a Lord Rahl jest jego opiekunem, dlatego czarodziejka Nicci wraz z Nathanem Rahlem, czarodziejem i ex-prorokiem wyrusza w drogę by być jego ambasadorami. Ich droga w stronę Mrocznych Krain rozpoczyna się u wiedźmy Red, która przepowiada im, że muszą udać się do tajemniczego miejsca zwanego Kol Adair. I jak każda prawdziwa przygoda, wszystko zaczyna się od pierwszego kroku.
,,Pani Śmierci" rozpoczyna nowy cykl autorstwa Terry'ego Goodkinda ,,Kroniki Nicci". Jest bezpośrednią kontynuacją ,,Miecza Prawdy" i jest silnie zanurzony w tym dobrze znanym świecie. Fan uniwersum odnajdzie wiele odniesień do tego co działo się przez kilkanaście tomów, które stanowią opowieść. Jest to z pewnością ogromne utrudnienie i wyzwanie dla wszystkich osób, które właśnie od ,,Pani Śmierci" chciałby zacząć przygodę. Jednak jeśli pominą niuanse i przymkną trochę oko na tło z pewnością mogą cieszyć się przygodą. Bo tym ta powieść jest. Właściwie od pierwszych stron przygoda goni przygodę. Nicci i Nathan nie próżnują tylko co rusz wpadają w kolejne kłopoty by raz za razem szukać rozwiązań i pokonywać przeciwności losu. Przypomina to trochę zlepek kilku następujących opowiadań, który łączy nadrzędny motyw - wędrówka ku nieznanemu. Wszystko utrzymane jest w dobrze znanym, trochę rozgadanym Goodkindowym stylu.
W przypadku ostatnich tomów serii ,,Miecz Prawdy" narzekałam, że są one jednym wielkim powtórzeniem. Autor bez przerwy przypominał co Richard zrobił, potrafi, co mu przyświeca. Brakowało tam już świeżości i lekkości. ,,Pani Śmierci" wnosi trochę nowości do uniwersum. Nie można mówić o całkowitym zwrocie i totalnym odświeżeniu ale jest lepiej. Goodkind pokazał, że jest autorem, który umie stworzyć wielotomowy, pasjonujący cykl ale słabo mu idzie utrzymanie jednego trzymającego wątku w więcej niż dwóch czy trzech tomach. Zdecydowanie lepiej idzie mu tworzenie luźniejszej serii przygód, tylko w tle powiązanej wspólnym motywem. I tak, i pewnie w kolejnych tomach będzie. Wędrówka a po drodze kolejne przygody i walka ze złem w imię Lorda Rahla.
,,Kroniki Nicci" niestety nie zapierają już dechu w piersi, nie wbijają w fotel, nie kradną czasu, który powinnam poświęcić na coś innego. Ale trudno się dziwić - przygodę z uniwersum zaczynałam ponad dziesięć lat temu. Ja byłam inna i cykl był inny. Teraz pozostał sentyment i nadzieja na rozrywkę. Bo tym będzie ta książka dla każdego fana Richarda Rahla - sentymentalnym powrotem do lubianego świata i chwilą lekkiej rozrywki.
,,Pani Śmierci" rozpoczyna nowy cykl autorstwa Terry'ego Goodkinda ,,Kroniki Nicci". Jest bezpośrednią kontynuacją ,,Miecza Prawdy" i jest silnie zanurzony w tym dobrze znanym świecie. Fan uniwersum odnajdzie wiele odniesień do tego co działo się przez kilkanaście tomów, które stanowią opowieść. Jest to z pewnością ogromne utrudnienie i wyzwanie dla wszystkich osób, które właśnie od ,,Pani Śmierci" chciałby zacząć przygodę. Jednak jeśli pominą niuanse i przymkną trochę oko na tło z pewnością mogą cieszyć się przygodą. Bo tym ta powieść jest. Właściwie od pierwszych stron przygoda goni przygodę. Nicci i Nathan nie próżnują tylko co rusz wpadają w kolejne kłopoty by raz za razem szukać rozwiązań i pokonywać przeciwności losu. Przypomina to trochę zlepek kilku następujących opowiadań, który łączy nadrzędny motyw - wędrówka ku nieznanemu. Wszystko utrzymane jest w dobrze znanym, trochę rozgadanym Goodkindowym stylu.
W przypadku ostatnich tomów serii ,,Miecz Prawdy" narzekałam, że są one jednym wielkim powtórzeniem. Autor bez przerwy przypominał co Richard zrobił, potrafi, co mu przyświeca. Brakowało tam już świeżości i lekkości. ,,Pani Śmierci" wnosi trochę nowości do uniwersum. Nie można mówić o całkowitym zwrocie i totalnym odświeżeniu ale jest lepiej. Goodkind pokazał, że jest autorem, który umie stworzyć wielotomowy, pasjonujący cykl ale słabo mu idzie utrzymanie jednego trzymającego wątku w więcej niż dwóch czy trzech tomach. Zdecydowanie lepiej idzie mu tworzenie luźniejszej serii przygód, tylko w tle powiązanej wspólnym motywem. I tak, i pewnie w kolejnych tomach będzie. Wędrówka a po drodze kolejne przygody i walka ze złem w imię Lorda Rahla.
,,Kroniki Nicci" niestety nie zapierają już dechu w piersi, nie wbijają w fotel, nie kradną czasu, który powinnam poświęcić na coś innego. Ale trudno się dziwić - przygodę z uniwersum zaczynałam ponad dziesięć lat temu. Ja byłam inna i cykl był inny. Teraz pozostał sentyment i nadzieja na rozrywkę. Bo tym będzie ta książka dla każdego fana Richarda Rahla - sentymentalnym powrotem do lubianego świata i chwilą lekkiej rozrywki.
p.s. WYZWANIE 2020 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 124,5 cm - 2,7 cm = 121,8 cm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz