Tytuł oryginału: Det innerste rommet
Komisarz William Wisting dostaje nietypową sprawę. Nieoczekiwanie działa nieoficjalnie by zbadać skąd niedawno zmarły były minister zdrowia miał ponad osiemdziesiąt milionów koron w swoim domku letniskowym. Komisarz, na zlecenie Prokuratora Generalnego, formułuje mały zespół w skład, którego wchodzi także jego córka, młoda dziennikarka Line. Tropy prowadzą nietypowy zespół w przeszłość i co zaskakujące zaczynają się łączyć ze sprawą prowadzoną przez Adriana Stillera, śledczego odpowiedzialnego za cold cases czyli nierozwiązane sprawy z przeszłości. Bez specjalnego entuzjazmu Wisting łączy swoje siły ze Stillerem by pokazać, że zagadki z przeszłości mogą znaleźć swoje rozwiązanie, w najmniej spodziewany sposób.
,,Ukryty pokój" ma wszystko to co lubię w tej serii. Nie jest może spektakularna i szokująca, raczej drobiazgowa, trochę żmudna ale cały czas pozostaje bardzo konkretna i przypomina układania puzzli. Z rozsypanki małych elementów, dzięki uporowi, sile i determinacji powstaje obraz jakiego nikt się nie spodziewał. Dużo on mówi o ludziach, ich zachowaniach i motywacjach jakie nimi kierują. Horst tutaj nie zabiega o szokowanie czy zastraszania chociaż sytuacje pełne niebezpieczeństwa się pojawiają. U niego zbrodnia sprawia wrażenie chwilowego zachwiania równowagi, która dzięki wysiłkowi wielu osób, na koniec znowu zostaje przywrócona.
Oprócz oczekiwania na rozwiązanie, pomiędzy próbami samodzielnego zgadnięcia zawsze z ogromną sympatią obserwuję bohaterów. Ich normalność, spokojne życie i nawet to, że życiowe wyzwania przyjmują ze spokojem. I nawet, chociaż Adrian Stiller zdaje się być burakiem, jego też lubię i cały czas mam nadzieję, że zobaczę jego inne, bardziej przyjazne oblicze. Mam nadzieję, że kolejne tomy (jeśli postaną) rozwiną tą postać. Teraz muszę czekać.
,,Ukryty pokój" ma wszystko to co lubię w tej serii. Nie jest może spektakularna i szokująca, raczej drobiazgowa, trochę żmudna ale cały czas pozostaje bardzo konkretna i przypomina układania puzzli. Z rozsypanki małych elementów, dzięki uporowi, sile i determinacji powstaje obraz jakiego nikt się nie spodziewał. Dużo on mówi o ludziach, ich zachowaniach i motywacjach jakie nimi kierują. Horst tutaj nie zabiega o szokowanie czy zastraszania chociaż sytuacje pełne niebezpieczeństwa się pojawiają. U niego zbrodnia sprawia wrażenie chwilowego zachwiania równowagi, która dzięki wysiłkowi wielu osób, na koniec znowu zostaje przywrócona.
Oprócz oczekiwania na rozwiązanie, pomiędzy próbami samodzielnego zgadnięcia zawsze z ogromną sympatią obserwuję bohaterów. Ich normalność, spokojne życie i nawet to, że życiowe wyzwania przyjmują ze spokojem. I nawet, chociaż Adrian Stiller zdaje się być burakiem, jego też lubię i cały czas mam nadzieję, że zobaczę jego inne, bardziej przyjazne oblicze. Mam nadzieję, że kolejne tomy (jeśli postaną) rozwiną tą postać. Teraz muszę czekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz