poniedziałek, 16 grudnia 2024

,,Uranova" Lenka Elbe

 

Tytuł oryginału: Uranova

Narzeczona Henry'go przed trzydziestu laty zapadła się pod ziemię (dosłownie). Teraz on, w ramach terapii, jedzie do małej miejscowości gdzieś w Czechach bo podobno wykrzyczenie się dokładnie tam może mu pomóc poradzić sobie z problemami. I tak Henry wraz z obecną żoną trafia do Jachymowa a zaraz potem do hotelu Skłodowska. Kiedyś w tej mieścinie wydobywano uran. Dziś kopalnia jest już zamknięta jednak to właśnie hotel zdaje się być miejscem gdzie dochodzi do dziwnych zdarzeń. Już jego mieszkańcy są nietuzinkowi, a gdy jeszcze doda się pięciu fizyków z Heidelbergu, tajemniczego Chuchina oraz Henry'ego i jego neurotyczną żoną, zdecydowanie coś się zdarzy.

,,Uranova" to powieść, z którą mam problem. Miałam ochotę na absurdalny czeski humor i w sumie na początku trochę tego jest. Zaintrygował mnie też opis i do samego końca czekałam na jakieś wow, które nie bardzo nadeszło. Powieść opiera się na ciekawym koncepcie. Jest zderzenie trochę nauki, trochę fantastyki z absurdami życia oraz przemyconą w tle trudną historią z czasów komunizmu. Początkowo próbuje powieść udawać horror, szczególnie przez kreację kilku postaci ale szybko się to rozwiewa, bo nie do końca wykorzystany zostaje potencjał.

Bardzo długo czytałam ,,Uranovą" ale mimo wszystko miałam nadzieję na wielkie spektakularne rozwiązanie wszystkich wątków. Czy nadeszło? Cóż, w pewien sposób nadeszło i wpisało się w czeski humor. Z pewnością jest to powieść zaskakująca i nieoczywista. Trochę miszmasz wszystkiego, przez co trudno zaklasyfikować ją do jednego gatunku czy jednoznacznie ocenić. Ma momenty lepsze, ma gorsze. Zaskakuje zwrotami akcji i zupełnie nieoczekiwanymi puentami (nauka Schmitta pamiętamy!). Jest pełna sprzeczności. Z pewnością nie jest to historia dla każdego, a raczej do osób, które lubią absurd, groteskę, przerysowanie pomieszane z lekkim horrorem i powieścią science fiction. Bo dokładnie to tutaj znajdą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz