niedziela, 30 października 2016

,,Dziecko wspomnień" Steena Holmes

Tytuł oryginału: The Memory Child

Brian i Diana to młode małżeństwo, które nagle dowiaduje się, że spodziewają się dziecka. Mają dobrze rozwijające się kariery i oboje są w punktach, gdzie dziecko tylko coś ucina a nie dopełnia. On jednak jest zachwycony, ona - przerażona. Na jej dzieciństwo i dorosłość cień położyła śmierć matki. Diana boi się, że została obarczona dziedzicznie depresją poporodową i nie poradzi sobie z rolą matki.

Wydarzenia poznajemy z dwóch perspektyw. Raz narratorką jest Diana, opowiada o swoim życiu po narodzinach córeczki i oczekiwaniu na powrót z delegacji męża. Za chwilę jednak czas ciąży i przygotowań do rodzicielstwa widziany jest oczami Briana. Dwa spojrzenia, inny zakres czasu, ci sami ludzie, ta sama przestrzeń a jednak cały czas słychać zgrzyt. Od początku ma się poczucie, że coś nie gra, że coś jest zaburzone w obrazie. Snułam przeróżne przypuszczenia i powoli układałam strzępki informacji by dojść do prawdy. A bałam się tego co znajdę na końcu bo autorka umiejętnie stopniuje napięcie. Czuje się buzujące emocje: strach i niepewność, zaprzeczenie i nikłe promyki nadziei. Z każdą kolejną stroną narasta poczucie, że to co nadejdzie nieubłaganie coś na co nie jest się gotowym a nie można tego w nieskończoność odwlekać. Jak w klasycznym dramacie greckim musi nastąpić moment kulminacyjnym aby można było dalej żyć.

Nie da się jednoznacznie ocenić tej powieści. Porusza mocny i trudny temat ale robi to zadziwiająco delikatnie co chyba dobitniej oddziałuje na czytelnika. Zapada w pamięć i zmusza do zastanowienia nad wzajemnymi relacjami, nad tym co nas determinuje i jakie my podjęlibyśmy decyzje. Nie da się wobec ,,Dziecka wspomnień" przejść spokojnie i potraktować lekko czy powierzchownie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz