środa, 27 listopada 2024

,,Dawno temu w telewizji" Kamil Bałuk

 

Zdajecie sobie sprawę, że już za kilkadziesiąt dni będzie rok 2025! A to znaczy, że 2000 rok był ćwierć wieku temu. Milenialsi stają się poważnymi ludźmi i chyba zaczyna łapać nas nostalgia bo pojawia się coraz więcej publikacji, które próbują uporządkować wspomnienia lub chociaż je odświeżyć. Lata 90 XX wieku i początek milenium to, jak się okazuje, bardzo wdzięczny czas, szczególnie jeśli chodzi o telewizję. Była ona głównym medium, to tam najlepiej widać było zachodzące zmiany. Pojawiały się programy, które zapadały w pamięć. Kształtowały się podstawy pod media, które znamy obecnie. I chociaż obecnie telewizja ustąpiła miejsca internetowi to przecież można powspominać.

Praca Kamila Bałuka to zbiór wywiadów z osobami, które miały znaczący wpływ na wyobraźnię. Jacek Kawalec i ,,Randka w ciemno" rozpalały marzenia, przede wszystkim o podróżach, bo randki było tam jak na lekarstwo. Pamiętam jak z zapartym tchem patrzyło się, którą kopertę wybierze para a potem jakie miejsca zwiedziła. Czytając wywiad z zaskoczeniem odkryłam, że wszystko było ściśle wyreżyserowane i nie było tam za dużo miejsca na spontaniczność. Kolejna rozmowa z Pauliną Chylewską przywołała wspomnienia o ,,Rowerze Błażeja" - kultowym programie dla młodzieży, który był kuźnią dla przyszłych dziennikarzy, reporterów czy wydawców. Ciekawe spojrzenie na to jak młodzi ludzie zdobywali doświadczenie i uczyli się zawodu, próbując równocześnie tworzyć profesjonalny, dorosły program. Rozmowa z Rafałem Rykowskim to szaleństwo i fantazja, pełna kwintesencja lat 90tych. Opowieść o tym jak koleś z pomysłem poderwał Polskę i do dziś każdy kto wychował się w latach 90tych i początku dwutysięcznych zna ,,Kogo witam, kogo goszczę".

I można by pisać tak dalej. Każda rozmowa to kolejne spojrzenie, kolejne doświadczenia, kolejne wspomnienia. To też historie uporu, tworzenia się świadomości, ogromu pracy i czasem kombinowania by widz zobaczył coś innego. Czytało się to świetnie i świetnie okrywało się świat telewizji od drugiej strony. Każda rozmowa jest pełna ciekawostek, prawdziwych, zaskakujących historii i szans, które pojawiały się i były wykorzystywane do maksimum. Szalone, niewykonalne pomysły, które udawało się na przekór wszystkiemu zrealizować. I ludzie, który dawali z siebie co najlepsze.

,,Dawno temu w telewizji" to pozycja obowiązkowa. Nie tylko dla nostalgicznych milenialsów ale dla każdego, kto jest ciekawy jak kształtowała się telewizja. Inteligentne, zaskakujące rozmowy, przepełnione wiedzą, doświadczeniem i wspomnieniami. Z perspektywy ponad ćwierćwiecza widać doskonale błędy, niedociągnięcia. Rozmówcy są szczerzy i bez kompleksów rozliczają się ze swoją przeszłością co sprawia, że te rozmowy są niepowtarzalne i ciekawe. Polecam!

poniedziałek, 25 listopada 2024

,,Walhalla" Graham Masterton

 Tytuł oryginału: The House that Jack Built
 
,,Walhalla" to mój powrót po latach do Mastertona, którego czytałam kiedyś w czasach liceum i studiów ale raczej wtedy chemii nie było i dosyć szybko go porzuciłam. Teraz skuszona nowym wydaniem postanowiłam sprawdzić, czy może coś się zmieniło.

Adwokat Craig Bellman dochodzi do siebie po brutalnym napadzie jakiego doświadczył kilka miesięcy wcześniej. Okaleczony, zraniony, pogrążony w depresji przypadkiem trafia w okolice porzuconej posiadłości zwanej ,,Walhallą". Od razu, pod wpływem niezwykłego impulsu decyduje się kupić zrujnowany budynek, co nie budzi zachwytu w jego żonie. Od pierwszej wizyty czuje ona w budynku czyjąś obecność, słyszy płacz kobiety. Jednak Craig jest zdeterminowany i nawet śmierć inspektora budowlanego nie jest w stanie go powstrzymać by zamieszkać właśnie w Walhalli.

Powieść Mastertona ma zdecydowanie klimat. Może nie straszy dosłownością czy ilością wylanej krwi ale od początku buduje napięcie wokół posiadłości. Wiemy, że coś jest z nią nie tak, obserwujemy zachodzące w bohaterach zmiany, widzimy to czego nie powinno tam być i cały czas snujemy domysły. Walhalla-budynek odrzuca ale i przyciąga i tak samo jest z Walhallą-powieścią. Pozornie prosta historia, jednak największą frajdę sprawia powolne odkrywanie jest tajemnic i zła, które czekało uśpione w zrujnowanych murach. Jest to bardzo mroczna, bardzo klimatyczna powieść grozy z motywem nawiedzonego domu ale równocześnie to opowieść o starciu słabości z siłą. Dwie przeciwstawne osobowości, które staną naprzeciw siebie i tylko jedna z nich może wyjść cało.

,,Walhalla" może nie straszy ale intryguje, elektryzuje, wciąga swoimi tajemnicami i niedopowiedzeniami. Jest też pełna scen, które zapadają w pamięć i tylko potęgują klimat. Tak, jest przewidywalna i schematyczna ale zapewnia rozrywkę na naprawdę dobrym poziomie i dlatego polecam!

niedziela, 24 listopada 2024

,,Kobiety wojowniczki" Iwona Kienzler

 


Gdy sięgałam po ,,Kobiety wojowniczki" wydawało mi się, że mam pewniaka. Temat ciekawy a przy okazji znam już kilka innych książek Iwony Kienzler i wiem czego mogę się spodziewać. W pewien sposób moje oczekiwania zostały pokryte, jednak nie jest to zdecydowanie najlepsza z pozycji jakie wyszły spod pióra Kienzler.

Autorka tym razem na warsztat bierze kobiety, które zdecydowały się porzucić kobiece obowiązki a zamiast tego przewodziły wojskom lub zaciągały się w szeregi jako zwykłe żołnierki. Wychodzi o mitycznych Amazonek by przejść czasy antyczne (Agrypina Starsza), średniowiecze (Joanna D'Arc), renesans by skoncentrować się na polskich bohaterkach z okresu siedemnastowiecznych wojen oraz powstań narodowych, by zakończyć na legionistkach Piłsudskiego. Postacie, które są przywołana w książce, z pewnością są nietuzinkowe i warte uwagi jednak zginęły zupełnie w gąszczu pobocznych faktów, dodatkowych biografii, rozbudowanych genealogii oraz danych, które tylko zaciemniają obraz zamiast go wyostrzać.

Iwona Kienzler jest gawędziarką ale w tej pracy jej gawędziarki styl zabił sedno. Kobiety, o których chciała opowiadać zupełnie zniknęły, przytłoczone przez historie mężczyzn. Z jednej strony to rozumiem bo jednak cała historia jest pisana z męskiej perspektywy. Ale chyba nie taki był cel pracy. Oprócz tego autorka trochę bardzo odpłynęła z detalach i własnej interpretacji co sprawia, że niektóre momenty brzmią co najmniej fantastycznie. Na plus jednak zaliczam przywołanie nazwisk takich kobiet jak Joanna Żubr, Henryka Pustowójtówna czy kobiet walczących w szeregach legionów. Zdecydowanie jestem ich bardzo ciekawa ale chyba poszukam innych opracowań na ich temat.

,,Kobiety wojowniczki" są słabą pozycją. Nie wiem czy to jest spowodowane zbyt pobieżnym zapoznaniem się z materiałami źródłowymi, automatycznym pisaniem kolejnej książki czy nie wystarczającą liczbą materiałów ale brakło w tej pracy iskry. Temat jest świetny jednak przegrał ze słabym wykonaniem. Umyka główny temat i zupełnie nic nie zostaje w pamięci po skończonej lekturze. Przytłacza ogrom szczegółów, z których właściwie nic nie wynika. A same bohaterki gubią się pomiędzy mężczyznami i trudno dlaczego właśnie one zostały wybrane do zestawienia. Trochę szkoda zmarnowanego potencjału.

piątek, 22 listopada 2024

,,Bestseller" Paulina Świst


 Popularna pisarka powieści erotycznych właśnie ma wydać książkę, która będzie przełomem w jej karierze. Wszystko jest już przygotowane: głośna premiera, zaplanowana akcja marketingowa, zaciekawienie czytelników i recenzentów. Wszystko wskazuje na prawdziwy bestseller. Jednak tuż przed premierą znika sama autorka. Pierwsze podejrzenia mówią, że może być to celowy zabieg aby tylko podkręcić sprzedaż. Jednak gdy zaczynają się zabójstwa, która niepokojąco przypominają te z książki, pewna pani prokurator wraz z przystojnym policjantem nie spoczną, póki nie odkryją prawdy.

Dotychczas nie po drodze było mi z Pauliną Świst. Raczej jej książki nasuwały mi skojarzenia z erotyką i raczej wydawało mi się, że rozmijamy się. Jednak tym razem postanowiłam zaryzykować. Jedno jest pewne, nie jest to literatura, która zmieni całe moje życie. Szybka akcja, mnóstwo przepychanek słownych, bohaterowie od których bije chemia i którzy tylko przerzucają się podtekstami, ale równocześnie są zdeterminowani i pełni sprzeczności, niejednoznaczne tło oraz zagadka kryminalna, którą skumulowano do tego co najistotniejsze bez żadnych niepotrzebnych dłużyzn czy zawirowań. To na plus. A na minus to właściwie nic ponad to nie ma w powieści.

,,Bestseller" to czysta, prosta rozrywka. Umila czas, sprawia, że podróż szybko zleci, odmóżdży po całym tygodniu, specjalnie nie trzeba się wysilać, żeby było przyjemnie.
Dodatkowo powieść jest stosunkowo krótka więc ledwie się ją zacznie już kończy. Pełna specyficznego humoru, zapewniająca lekki dreszczyk emocji (bardzo, bardzo lekki) idealnie nada się na przerywnik. Ja bawiłam się świetnie, ale też podeszłam do niej na luzie i bez jakichkolwiek oczekiwań. Jest lekko pikantna ale wszystko jest w granicach, które akceptuję. Świst ma bardzo lekki styl pisania więc właściwie przez książkę się przelatuje. Nie ma wielkich zaskoczeń ale jest fajnie. I chyba to najlepiej podsumowuje całość: bardzo lekka, fajna powieść rozrywkowa, bez niczego ponad. 


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu MUZA!

poniedziałek, 18 listopada 2024

,,Moja przyjaciółka śmierć" Robert GRABARZ Konieczny


 Rok temu czytałam ,,Wszystko, co powinieneś wiedzieć, zanim umrzesz" Małgorzaty Węglarz i wtedy uświadomiłam sobie jak nie wiele wiem o tym co dzieje się z człowiekiem w momencie śmierci, jak przebiegają procedury, jak wygląda praca w branży pogrzebowej. Przyznam, że temat mnie bardzo zaciekawił. Do tego stopnia, że gdy akurat wtedy byłam na etapie zmiany pracy, to mówiłam, że jak mi nie wyjdzie w korpo to założę swój własny zakład pogrzebowy. Spoiler, nadal jestem w korpo ale temat nadal mnie ciekawi więc z ogromną przyjemnością sięgnęłam po rozmowę z grabarzem o tym jak śmierć, pogrzeb wygląda z perspektywy pogrzebnika, kogoś kto wydawałoby się, jest z śmiercią za pan brat.

,,Moja przyjaciółka śmierć" to krótka książka, spokojnie można ją przeczytać w jeden wieczór. Prezentuje ciekawą, bardzo osobistą perspektywę. Robert Konieczny pracuje w branży pogrzebowej od ośmiu lat i jak sam mówi po latach poszukiwań wreszcie znalazł miejsce dla siebie. To praca wbrew pozorom nie dla osób o mocnych nerwach ale raczej dla tych z ogromną empatią, zrozumieniem i odpowiednim podejściem do ludzi. Pogrzebnik spotyka się z ludźmi w najtrudniejszym momencie :gdy trzeba zabrać ciało z domu, a potem w trakcie ceremonii. Konieczny dementuje mity ale i przywołuje wiele autentycznych ciekawostek i historii z własnego doświadczenia zawodowego. Czasem są to przykłady bolesne, tragiczne, czasem zdecydowanie lżejsze, wręcz wywołujące lekki uśmiech.

Bo Konieczny umie mówić. Opowiada ciekawie, z pasją. Nawet z kart książki czuć jego ogromny szacunek i oddanie zawodowi, którego się podjął. Ma też sporą wiedzę ogólną i szeroki ogląd na to jak wygląda podejście do śmierci. Chce oswajać, edukować i pokazywać, że tak na prawdę nie ma się czego bać. Ta rozmowa przepełniona jest wyrozumiałością, szacunkiem do zmarłych i empatycznym podejściem do rodziny.

 I mimo, że rozmowa jest ciekawa to pozostawia uczucie niedosytu. Czegoś tam brakło. Sporo już wcześniej dowiedziałam się z książki M.Węglarz. Dużo też miejsca zajmuje sama osoba Koniecznego. Tak, to on opowiada o swoich doświadczeniach jako pogrzebnika i to jest jego historia. Tak, tylko gdy zrozumiemy jaką osobą jest Robert Konieczny, to zrozumiemy dlaczego doskonale odnalazł się w tej branży ale nadal gdzieś miałam poczucie zaburzonych proporcji. Generalnie bardzo polecam sięgnąć, szczególnie jeśli ktoś nigdy wcześniej zetknął się z tą tematyką. Grabarz z TikToka umie zainteresować i zdecydowanie zmienia sposób patrzenia na pogrzebników. Polecam!

sobota, 16 listopada 2024

,,Tęsknota" Margit Sandemo

 

Tytuł oryginału: Lengsel

Główną bohaterką tej części zostaje Irja Mattiasdatter, biedna, niezdarna dziewczyna ze wsi, która niespodziewanie staje się towarzyszką zabaw dla dorastających wnuków Tengela i Silje. Wychowuje się wspólnie z Sunivą, Cecylią i Taraldem, w którym jest zakochana od najmłodszych lat. Co z tego jak on świata nie widzi za swoją kuzynką. Starsze pokolenie patrzy z przerażeniem na to co dzieje się ale żadne napomnienia nie działają gdy do głosu dochodzą zmysły i nieoczekiwane sploty wydarzeń.

,,Tęsknota" zaczęła się bardzo spokojnie. Pełne pasji, namiętności i zawirowań dzieje Sol powoli odchodzą w zapomnienie. Tak samo jak świadomość rodzinnej klątwy. Pokolenie wnuków Tengela i Silje pozornie jest od tego wolne. Wydaje się, że strach w oczach nestora rodu to tylko zabobony jednak straszliwe dziedzictwo uderzy i spowoduje tragiczne konsekwencje.

Kolejny raz Margit Sandemo zafundowała czytelnikowi całą paletę emocji. Delikatny uśmiech na początku, rozczulenie gdy obserwuje się powoli rozrastającą się rodzinę, poczucie spokoju, gdy ma się wrażenie, że wreszcie wszystko jest na właściwym miejscu oraz ból i łzy gdy trzeba się pożegnać z bohaterami. Ma ochotę potrzepać Taraldem by wreszcie zrozumiał, że przy jego boku jest ktoś kto jest jego siłą i oparciem. Ale też chce się objąć i przytulić Cecylię rzucą w świat, który nie jest taki jak z pozoru się wydaje. Jedno jest pewne wnuki Tengela dorastają, wchodzą w świat i żadne emocje nie są im oszczędzone. A dodatkowo mają już pełną świadomość, że nad nimi wisi coś strasznego, co powoli dochodzi do głosu. 


1. Zauroczenie

2.Polowanie na czarownice 

3.Otchłań

4. Tęsknota

piątek, 15 listopada 2024

,,Czarna wiedźma" Laurie Forest


 W tym roku to już kolejna książka z motywem Dark Academy, po którą sięgnęłam i zdecydowanie najlepsza z dotychczasowym przeze mnie czytanych. Pozornie zaczyna się podobnie do poprzednich. Młoda dziewczyna, Elloren, wychowywana z dala od świata, nagle trafia na uniwersytet. Jednak to nie jest typowa uczelnia. To uczelnia, w której kształcą się magowie. Elloren nie posiada mocy ale ma nadzieję wykształcić się na aptekarkę. Również świat, gdzie żyje dziewczyna jest dużo bardziej skomplikowany, niż może się to wydawać. Podzielony jest pomiędzy różne skonfliktowane nacje a rządzi nim lud, z którego wywodzi się Elloren. Ba, jej babka wygrała wojnę i pokonała wrogów, doprowadzając do przejęcia władzy właśnie przez Gardnerian. Uczelnia, która w zamiarze ma być miejscem tolerancyjnym, dzieli uczniów na lepszych i gorszych, tych z czystą krwią i tych, których najlepiej byłoby się pozbyć. Dziewczyna próbuje odnaleźć się w tym środowisku ale szybko znajduje wrogów i przyjaciół, nie do końca po tych stronach, po których się tego od niej oczekuje. Zaczyna też zadawać pytania a odpowiedzi nie są zbieżne z oficjalną linią władzy.

,,Czarna wiedźma" to opowieść pozornie banalna i na początku wpadająca w schematyzm. Nie spodziewałam się po niej wiele. Trochę magii, trochę romantycznych zawirowań, jakieś zagrożenia. Tylko, że szybko ta historia wychodzi poza te ramy. Nabiera mocy. Staje się bardziej wielowymiarowa. Proste podziały zanikają. Schemat zostaje zastąpiony przez Opowieść. Relacje między postaciami się komplikują a przestrzeń uczelni, która miała być tylko tłem nabiera wyrazu i staje się odzwierciedleniem różnorodności świata. Bezpieczne mury odkrywają swoje mroczne tajemnice i paradoksalnie nie ci są niebezpieczni, których się o to podejrzewa.

Pierwszy tom cyklu ,,Czarna wiedźma" koncentruje się bardzo mocno na relacjach wewnątrz uczelni i na samej Elloren, które powoli odkrywa, że świat nie jest taki jednoznaczny jak myślała. Ale powoli, w końcówce, wkrada się tam coś większego i zdecydowanie mocniejszego. Coś co może zmienić bieg wydarzeń. Tylko czy dziewczyna podejmie wyzwanie?

,,Czarną wiedźmę" nie czytałam, ja ją pochłonęłam. Coś co zaczęłam jako przyjemną odskocznię i lekturę na relaks, wciągnęło mnie tak bardzo, że nie wiem kiedy to pochłonęłam i zdecydowanie chcę drugi tom. Czuję, że ta historia tylko rozwinie się lepiej bo już teraz wzbudziła cały ogrom pytań. Jest przepełniona magią ale równocześnie jest w niej coś znacznie bardziej uniwersalnego. Początkowo zapowiadała się banalnie, jednak nabrała wyrazu, głębi, stała się bardziej skomplikowana i niejednoznaczna. Tak, bazuje na ogranych motywach jak trójkąty miłosne, czy historie o przyjaźni, przekraczaniu granic ale robi to z ogromną lekkością. Ta historia wchłania. Jak dla mnie jest to najlepszy przykład Dark Academy jaki czytałam w tym roku i zdecydowanie polecam!

 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Jaguar!

 

poniedziałek, 11 listopada 2024

,,Insurrecto" Gina Apostol

Tytuł oryginału: Insurrecto

 Filipiny to nie jest państwo, które rozpala naszą ciekawość, no chyba, że jako cel taniego podróżowania. Kraj, który znamy tylko z nazwy i nie specjalnie wiele potrafimy o nim powiedzieć. Dlatego sięgnięcie po powieść ,,Insurrecto" jest zaskoczeniem, zmierzeniem się z nieznanym i spojrzeniem na zupełnie nieznane i zapomniane epizody historii.

,,Insurrecto" już na wstępie zaskakuje formą. To nie jest powieść linearna, biegnąca od punktu A do punktu Z, po kolei odhaczająca wszystkie niezbędne elementy. To powieść o kobietach, opowiedziana przez kobiety ale w której przeszłość przenika się z teraźniejszością. Współczesne zderzenie się dwóch kobiet - tłumaczki i scenarzystki, staje się punktem wyjścia do zmierzenia się z przeszłością i pokazania innych kobiet - fotografki relacjonującej wojnę filipińsko-amerykańską oraz rewolucjonistki.

,,Insurrecto" to powieść intymna ale bardzo wymagająca. Jest próbą rozrachunku z historią, zarówno tą Wielką jak i osobistą. Próbuje rozliczyć wojnę filipińsko-amerykańską z 1901, nie pozwolić zapomnieć o jej ofiarach, wyciąga na światło dzienne bestialstwo i okrucieństwo. Pokazuje perspektywę kobiet, które zostają w to wplątane i muszą się z mierzyć z rewolucją, same stając się jej częścią. Ale ta powieść nie kończy się na historii, która została zamieciona pod dywan. To także bardzo personalny, intymny obraz rodziny, opowieść o stracie, o poszukiwaniu swojej tożsamości. Z tego wszystkiego wyłania się obraz Filipin jako kraju rozdartego. Zawieszonego między kulturami, gdzie lokalna tradycja miesza się z amerykańską popkulturą. Gdzie Elvis i Muhammad Ali nadal mają swoje miejsce.

,,Insurrecto" nie jest powieścią łatwą a jej konstrukcja nie ułatwia lektury. Jednak jest powieścią oddającą głos zapomnianym, rozliczającą przeszłość, pokazującą świat na nowo. Na w sobie wiele emocji, przeplatają się tożsamości. Historia nadal jest żywa i daje o sobie znać. To opowieść, która jest trochę wyrzutem sumienia a trochę próbą odnalezienia spokoju. To opowieść po którą warto sięgnąć ale pewnie nie do każdego przemówi. Polecam!

sobota, 9 listopada 2024

,,Budząc lwy" Ayelet Gundar-Goshen

Tytuł oryginału: Waking Lions

 Neurochirurg Ejtan Grin wracał z długiego dyżuru. Ciężki dzień, nowe miejsce, samotny powrót w środku nocy. To wszystko zmieniło jego życie. Potrącił człowieka idącego poboczem, a gdy zorientował się że stan poszkodowanego jest krytyczny i nic nie może mu pomóc, a on sam jest nielegalnym imigrantem - decyduje się na uciec z miejsca wypadku. Jakież jest jego zaskoczenie, gdy następnego ranka na progu jego domu staje żona potrąconego i szantażem zmusza Ejtana do podjęcia się pomocy imigrantom.

,,Budząc lwy" to interesująca, nieoczywista opowieść. Porusza wiele tematów, które burzą przyjęty status quo. Świat to nie tylko wygodne wille izraelskiej klasy średniej, nagle zaczyna być widać obrzeża tego tego świata, które są zapełnione ludźmi nie istniejącymi. Nielegalni imigranci z Erytrei, Beduini prowadzący nielegalne interesy, całe mnóstwo osób chowających się poza oficjalnymi rejestrami. Eljat wchodzi w ten świat pod wpływem szantażu, kierowany wyrzutami sumienia, świadomy swojej winy i napędzany strachem ale potem też fascynacją i pożądaniem.

,,Budząc lwy" to powieść melancholijna, płynąca własnym nurtem ale podszyta całą gamą emocji. Jest przepełniona strachem, nienawiścią, wyobcowaniem. Niejednoznaczne moralnie zachowanie bohaterów jeszcze to tylko potęguje. Emocje się kumulują, pęcznieją a gdy dodamy jeszcze wątek kryminalny pewne jest, że musi dojść do wybuchu. Ta historia cały czas boli, jest jednym wielkim wyrzutem sumienia. Pokazuje jak jedno zdarzenie może uruchomić lawinę zdarzeń, które wpłyną na innych, zmieniając ich życie - rujnując ich życie albo wpychając je na nowe tory.

Z pewnością ogromnym atutem powieści jest jej nie-eurocentryczność. Inna rzeczywistość, inne miejsce, jednak problemy, emocje, uczucia te same. Strach, poczucie winy, zagubienie, nienawiść kipiące w bohaterach odbiera się tak samo. To tylko przypadek sprawił, że ktoś urodził się w Erytrei i jest skazany na tułaczkę i niewidzialność, a ktoś inny miał szansę na dostatnie życie bo jest przedstawicielem izraelskiej klasy średniej. To historia bolesnych kontrastów i tragicznych zetknięć obu grup, w których jedna ze stron jest zawsze bez szans. Polecam!

środa, 6 listopada 2024

,,Dziewczyna w mundurze" Agata Sawicka

 


Dwie kobiety, które założyły mundur aby udowodnić sobie i innym, że prawdziwa siła to nie mięśnie. Prawdziwa siła to coś więcej i często można ją przeoczyć lub zlekceważyć.

Sonia jest przedszkolanką. Młoda, ładna, delikatna. Te cechy zupełnie nie pasują do tego co właśnie planuje zrobić czyli wstąpić do wojska. I dokładnie tak samo myśli większość osób zaczynających razem z nią szkolenie. Są pewni, że szybko zrezygnuje. Dziewczyna już na samym początku ma momenty kryzysu jednak obok niej jest pewien przystojny porucznik, który w nią wierzy i motywuje.

Równocześnie z współczesnymi perypetiami Sonii poznajemy jej prababcię, Laurę. Młoda zakochana dziewczyna staje twarzą w twarz z dramatem II wojny światowej, która rozdziela ją z ukochanym oraz odbiera jej bezpieczeństwo domu rodzinnego. Rzucona w centrum wydarzeń, do Warszawy, mierzy się z osobistym dramatem. Jednak nie pozostaje bierna i podejmuje działalność konspiracyjną.  

Dwie kobiety, dwie historie o odwadze, sile i zdecydowaniu. Opowiadają o trudnych i bolesnych doświadczeniach, w obliczu których siła mięśni staje się nic nie znacząca. Bo prawdziwa odwaga objawia się zupełnie inaczej. Jest ukryta we wrażliwości, w oddaniu drugiemu człowiekowi, w codziennym pokonywaniu trudności. ,,Dziewczyna w mundurze" przybliża wojskowe doświadczenia z perspektywy kobiet. Pokazuje to twarde, surowe środowisko z kobiecej perspektywy, zapełniając je emocjami i uczuciami. Udowadnia, że za surową ścianą dyscypliny i musztry kryją się emocje zarówno te trudne jak i te zupełnie zwyczajne jak wspólny śmiech, miłość, przyjaźń. Na tym gruncie można budować prawdziwe związki zarówno te romantyczne jak i zawodowe, szczególnie gdy potrzebne jest bezwarunkowe zaufanie.

Ale nie jest to tylko opowieść o sile czy walce. To także opowieść o miłości rodzącej się na trudnym gruncie. Pełna niedomówień, niepewności ale cały czas obecna. Bardzo romantyczna, jednak nie naiwna. Opowieść o tym, że prawdziwa miłość to coś więcej niż zauroczenie, coś więcej niż zakochanie.

,,Dziewczyna w mundurze" to opowieść pełna emocji na każdym poziomie. Mądra, poruszająca ale jednocześnie z prostotą mówiąca o tym co najważniejsze. To też ciekawe zerknięcie by zobaczyć jak wygląda szkolenie wojskowe i że każdy, przy odpowiedniej motywacji, jest w stanie sobie z tym poradzić. Pięknie opowiada o rodzących się przyjaźniach, miłości, o pokonywaniu słabości i przeszkód, o radzeniu sobie z dramatami. Historia Sonii i Laury wzajemnie się uzupełniają, razem tworząc coś co zapada w pamięć. Polecam! 


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Dragon!