Ostatnie kilka lat bardzo mocno odcisnęły się na naszym zachowaniu. Zmieniły się nasze nawyki, styl pracy czy zakupów. Trudno nam sobie wyobrazić czasy kiedy nie robiło się szybkich zakupów przez internet i właściwie po każdą rzecz trzeba było iść do sklepu. Dlatego jeszcze trudniej nam, pokoleniu które dorosło już w XXI wieku, wyobrazić sobie świat zakupów i sklepów z PRLu. Niby każdy słyszał o kartach, ciągłych brakach towarów i niekończących się kolejkach, jednak jest to dla naszego pokolenia abstrakcja. Na szczęście jednak pojawiła się książka ,,Zakupy w PRL-u" która choć trochę może przybliżyć ten temat.
Reportaż Wojciecha Przylipiaka to barwna, pełna anegdot wyprawa do czasów PRL-u opowiedziana z perspektywy handlu. Opowiada nie tylko o okresie gdy wszystkiego brakowało, przywołuje słynne ,,rzuty" towarów czy kolejki ale także, a może przede wszystkim opowiada o ludziach, którzy stali po drugiej stronie lady i mierzyli się z problemami. To także historia rodzących się w Polsce różnego rodzaju sklepów w tym tych największych i najsłynniejszych będących zaczątkiem współczesnych galerii handlowyc - Domów Towarowych, GSów i innych jakie pojawiały się. To opowieść o handlu pozanstytucjonalnym, który rozwijał się na bazarach i placach handlowych, o kombinowaniu i załatwianiu rzeczy pod ladą. To także obszerna relacja o świecie widzianym zza okienek kiosku oraz o rodzącym się rynku modowym.
,,Zakupy w PRL-u" nie jest może pozycją wybitną czy przykuwającą uwagą drobiazgowością ale ma bardzo anegdotyczny, gawędziarski klimat, pełna jest prawdziwych wspomnień i licznych odwołań do kultury. Z ogromnym sentymentem i nostalgią podchodzi to tematu próbując mimo wszystko pokazać go od tej pozytywnej strony, nie zapominając, że najczęściej nie było tak różowo. Myślę, że ta publikacja ma bardziej za cel zachować wspomnienia, dać delikatnie poczuć klimat niż budować realny, udokumentowany obraz, co nie oznacza, że autor nie przeprowadził badań i nie zabrał odpowiedniej ilości materiałów źródłowych. Doskonale odrobił zadanie ale wspomnieniową narrację by jego reportaż stał się bardziej naturalny. Przyznam, że bardzo lubię takie właśnie opowieści o przeszłości bo przenoszą klimat, nie są idealnie wypieszczone a dzięki temu bardziej autentyczne, wywołują uśmiech i pokazują świat, który już przeminął. Polecam!
Reportaż Wojciecha Przylipiaka to barwna, pełna anegdot wyprawa do czasów PRL-u opowiedziana z perspektywy handlu. Opowiada nie tylko o okresie gdy wszystkiego brakowało, przywołuje słynne ,,rzuty" towarów czy kolejki ale także, a może przede wszystkim opowiada o ludziach, którzy stali po drugiej stronie lady i mierzyli się z problemami. To także historia rodzących się w Polsce różnego rodzaju sklepów w tym tych największych i najsłynniejszych będących zaczątkiem współczesnych galerii handlowyc - Domów Towarowych, GSów i innych jakie pojawiały się. To opowieść o handlu pozanstytucjonalnym, który rozwijał się na bazarach i placach handlowych, o kombinowaniu i załatwianiu rzeczy pod ladą. To także obszerna relacja o świecie widzianym zza okienek kiosku oraz o rodzącym się rynku modowym.
,,Zakupy w PRL-u" nie jest może pozycją wybitną czy przykuwającą uwagą drobiazgowością ale ma bardzo anegdotyczny, gawędziarski klimat, pełna jest prawdziwych wspomnień i licznych odwołań do kultury. Z ogromnym sentymentem i nostalgią podchodzi to tematu próbując mimo wszystko pokazać go od tej pozytywnej strony, nie zapominając, że najczęściej nie było tak różowo. Myślę, że ta publikacja ma bardziej za cel zachować wspomnienia, dać delikatnie poczuć klimat niż budować realny, udokumentowany obraz, co nie oznacza, że autor nie przeprowadził badań i nie zabrał odpowiedniej ilości materiałów źródłowych. Doskonale odrobił zadanie ale wspomnieniową narrację by jego reportaż stał się bardziej naturalny. Przyznam, że bardzo lubię takie właśnie opowieści o przeszłości bo przenoszą klimat, nie są idealnie wypieszczone a dzięki temu bardziej autentyczne, wywołują uśmiech i pokazują świat, który już przeminął. Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz