wtorek, 6 czerwca 2023

,,Matrymonium" Alicja Urbanik-Kopeć


Bajki i filmy Disneya wychowały całe pokolenia w przeświadczeniu, że małżeństwo to jest finał zwieńczony magicznym określeniem ,,i żyli długo i szczęśliwie". Wystarczy się spotkać, zakochać od pierwszego wejrzenia, pokonać złą czarownicę a potem już wszystko idzie płynnie i radośnie. To bajka, piękna ale równie nieprawdziwa. Małżeństwo a nawet sam proces do niego prowadzący są zdecydowanie inne i często, a szczególnie w XIX wiek, mnie radosne.

Współcześnie powoli zmienia się spojrzenie na małżeństwo. Nadal dla wielu jest ono ważne. Są i tacy dla których stanowi cel sam w sobie. Jednak zmieniają się jego funkcje. Powoli w społeczeństwie dojrzewa myślenie, że jest to coś co może nam pomóc i że powinno być zawierane z właściwych powodów. Odchodzimy od czysto materialistycznego spojrzenia bo zyskujemy swobodę ekonomiczną i społeczną, która pozwala na czekanie na właściwą osobę, z którą chcemy spędzić resztę życia. Kiedyś, szczególnie w XIX wieku, było zupełnie inaczej. Małżeństwo było stanem do którego się dążyło. Podnosiło ono rangę społeczną, zapewniało bezpieczeństwo finansowe, uwalniało od wstydu. Jednak nie działo się to wszystko od tak.

,,Matrymonium" Alicji Urbanik-Kopeć to kompleksowa analiza całego procesu małżeństwa nieromantyczne. Autorka zaczyna od anonsów prasowych osób poszukujących męża lub żonę, po to by dalej prześledzić motywy jakimi się oni kierują, następnie zagląda do kieszeni i schowków by przeanalizować finanse, wyprawy ślubne i posagi by finalnie dojść do wzajemnych relacji między małżonkami w tak zaangażowanym małżeństwie. Pozornie jest sucho i racjonalnie. Cały proces zawierania małżeństwa został sprowadzony do prozaicznych i suchych kalkulacji. Małżeństwo miało być formą wsparcia. Kobieta wychodziła z domu rodziców by przejść pod kuratele męża, któremu za to sowicie zapłacono. Jednak co gdy nie miała posagu? Musiała sobie na niego zarobić by stać się dla potencjalnego kandydata atrakcyjną.


,,Matrymonium" w pewien sposób szokuje, chociaż nie mówi o niczym z czego nie zdawalibyśmy sobie sprawy. System małżeński był biznesem, transakcją w której nie liczył się człowiek, szczególnie kobieta ale ważne były układy, pieniądze, wartość i pozycja. Niezależnie od warstwy społecznej wszędzie decydujące były inne względy niż tylko czyste uczucie. I zdecydowanie częściej stroną słabszą w tej transakcji była kobieta, która wchodziła nieprzygotowana w zupełnie nowy, przerażający świat. Szokujący jest rozdział mówiący o kształceniu kobiet, które obejmowało abstrakcyjne kwestie a zupełnie odrywało je od tak podstawowych zagadnień jak zarządzanie domem. Po ślubie właściwie kobieta okradana była z pieniędzy jak i godności.

,,Matrymonium" jest bardzo drobiazgową analizą, pokazującą małżeństwo od zupełnie innej strony. Odejście od romantyzmu zdecydowanie pozwoliło pokazać szerszy kontekst i zrozumieć dogłębniej zarówno sam proces jak i czasy i ludzi. Lepiej można zrozumieć drogę jaką przeszliśmy do usamodzielnienia się oraz przede wszystkim emancypancji kobiet czy wyrównywania szans pomiędzy różnymi grupami. Już nie trzeba poprawiać swojej pozycji i czy finansów poprzez małżeństwo. Nie jest to już żadna prosta droga. I bardzo dobrze, bo dzięki temu można znowu zacząć wierzyć w to magiczne ,,i żyli długo i szczęśliwie" :)
 

p.s. WYZWANIE 2023 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 94,3 cm - 2,9 cm = 91,4 cm.    

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz