środa, 30 kwietnia 2025

,,Pokrzyk" Katarzyna Puzyńska

 


Poprzedni tom ,,Rodzanice" zostawił czytelnika z jednym bardzo ważnym pytaniem. Co dokładnie łączy Klementynę z zamordowaną dziennikarką? Daniel Podgórski nie wierzy w winę koleżanki ale wydaje się być jedynym o tym przekonanym. Szczególnie, że w okolicach Lipowa znowu dochodzi do morderstwa i kolejny raz w tajemniczy sposób obok pojawia się Klementyna. Podgórski mimo oficjalnego braku zgody przełożonych zaczyna prowadzić swoje własne śledztwo i przy okazji wchodzi w sam środek rodzinnego dramatu. Równocześnie jego żona też nie próżnuje. Przypadkiem trafia do cieszącego się złą sławą dworku we wsi Wnyki. Przeprowadza dziwną rozmowę z jego właścicielem, którego wkrótce znajduje martwego. Mnożą się pytania tak i jak i ofiary. A wszystko dziwnym trafem kieruje się w stronę Klementyny Kopp.

,,Pokrzyk" trochę stylistycznie i kompozycyjnie odbiega od innych tomów serii. Dotychczas Puzyńska przyzwyczaiła nas do dwóch planów czasowych. Akcji rozgrywającej się w przeszłości mieszającej się ze współczesnością. Tutaj, mimo, że wydarzenia są skutkiem tego co stało się przed laty, całość akcji rozgrywa się współcześnie i dodatkowo na dwóch bardzo wąskich planach w ciągu trochę ponad doby. W porównaniu do innych tomów tutaj też jest dosyć oszczędnie jeśli chodzi o wątki - mamy główną sprawę kryminalną, która rozwidla się na kilka odnóg oraz wątek trójkąta Weronika-Daniel-Emilia.

Sprawa kryminalna sama w sobie jest dosyć dziwna. Początkowo ciężko połapać się w podstawowych zależnościach i właściwie wszystkie postacie wydają się być podejrzane bo każdy z nich coś ukrywa i udaje kogoś zupełnie innego. Początkowo budują wspólnym mur milczenia jednak z czasem wzajemne animozje dają o sobie znać i odsłaniają to co od wielu lat miało być dobrze ukryte.

Dużo dziwniejszy i bardziej dramatyczny jest wątek personalny dotyczący głównych postaci. Autorka chciała dołożyć dramaturgii i na maksa skomplikowało i zamieszała w życiu bohaterów. Tutaj nie ma łatwych decyzji i prostych rozwiązań. Każda podjęta decyzja może okazać się tą najgorszą i zniszczy komuś życie. Jednak tego co stało się w finale z pewnością nikt się nie spodziewał.

Uproszczenie fabuły i rezygnacja z dziwnych skoków w czasie to jeden z największych atutów tego tomu. Dzięki temu czytało się płynnie i coraz mocniej zanurzało się w akcję, próbując rozgryźć co dokładnie stało się we Wnykach. Do samego końca nie można przewidzieć rozwiązania, przez co cały czas trzyma czytelnika w napięciu. Jest może kilka absurdalnych i zupełnie nikomu niepotrzebnych szczegółów ale gdy przymknie się na nie oko to mamy całkiem niezły kryminał powiązany z opowieścią o zemście i przeznaczeniu. Zupełnie inaczej jest z wątkiem personalnym, którego zupełnie nie rozumiem i który jest według mnie przesadzony i zbyt dramatyczny. Końcówka zapowiada mocne wejście w następny ale mimo to mam sporo wątpliwości i zupełnie tego nie rozumiem.

,,Pokrzykowi" brakuje sporo do najlepszych tomów z serii ale nie jest zły. Jest sprawnie przeprowadzonym kryminałem i pokazuje, że ta seria może jeszcze zaskoczyć. Pojawiają się nowi bohaterowie, który robią trochę zamieszania, chociaż starzy też doskonale umieją zamieszać w swoim i tak już skomplikowanych relacjach. Czytelnicy, którzy znają serię po tym tomie pewnie będą kontynuować, ale nie wiem czy nowych on przekona.  

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 110,1 cm - 3,3 cm = 106,8 cm.    

niedziela, 27 kwietnia 2025

,,Argentyńczyk, który przypłynął na cedrowej desce" Morten Vittrup

Tytuł oryginału: Argentineren der kom sejlende på en cedertæsplanke

 Jestem absolutnie mało oryginalna ale uwielbiam książki takie jak ta - monumentalne sagi rodzinne, pozornie toczące się leniwie ale skrywające wewnątrz całe mnóstwo tajemnic i niuansów. ,,Argentyńczyk, który przypłynął na cedrowej desce" tu już sam tytuł intryguje i rozbudza ciekawość oraz ma to coś, co przykuwa uwagę. I taka jest też cała historia. Momentami absurdalna, momentami poruszająca i zaskakująca.

,,Argentyńczyk.." to opowieść, która rozgrywa się na przestrzeni 50 lat i opowiada o skomplikowanych relacjach rodzinnych. Rozpoczyna się (mało zaskakujące) gdy Victor de la Vega zostaje znaleziony na brzegu morza i odmieni na zawsze życie młodziutkiej Sofii. Nie zostanie ona zakonnicą a zamiast tego pozna historię, która zadecyduje o losie kolejnych pokoleń. To właśnie wtedy zacznie się historia rodziny naznaczona tajemnicami, bolesnymi pomyłkami, zaskakującymi przypadkami i tragediami, których konsekwencje będą ciągnąć się przez lata. Ta wielowątkowa opowieść z lekkością i wyczuciem opowiada o najtragiczniejszych epizodach zarówno z dziejów Argentyny jak i Hiszpanii i pokazuje jak mniej lub bardziej świadomie odciska się ona piętnem na zwykłych ludziach. Muszą się oni mierzyć z konsekwencjami, wpływając na innych i prowadząc do kolejnych mniejszych lub większych dramatów.

Początkowo nie mogłam przekonać się do tej książki ale gdy już się w niej zanurzyłam znalazłam tam humor, pasję, nonszalanckie latynoskie spojrzenie na świat oraz ogrom emocji. I to właśnie one stanowią podstawę, na której opiera się cała historia. Ta książka to właściwie opowieść w opowieści opowiedziana z pełną dramaturgią, malowniczością i rozmachem. Pełna niedopowiedzeń i tajemnic do samego końca trzyma w napięciu i podświadomie determinuje zachowanie bohaterów, którzy próbują uciec od tego co nieuniknione, nieświadomie powtarzając błędy poprzedników. ,,Argentyńczyk.." to książka nieoczywista ale przepełniona ciepłem, którą czyta się z zapartym tchem. Polecam!

piątek, 25 kwietnia 2025

,,Baśnie koreańskie" William Elliot Griffis

Tytuł oryginału: Korean Fairy Tales

 Współcześnie na Koreę patrzymy przez pryzmat polityki oraz techniki. Zupełnie umyka nam fakt, że nie jest to ,,nowe" państwo. To kraj, który ma tysiące lat tradycji oraz bogatą kulturę. Może zaskoczyć, zaczarować i odsłonić swoje zupełnie inne oblicze. A chyba najprostszym krokiem by zacząć go poznawać jest sięgnięcie po ,,Baśnie koreańskie".

To zbiór prawie trzydziestu opowiadań, które sięgają prawie do początków dziejów Korei albo jeśli by używać nazwy tradycyjnej Kraju Porannego Spokoju. To historie o ważnych postaciach z koreańskiej mitologi ale także takie wyjaśniające różne zjawiska zarówno przyrodnicze jak i społeczne. W prosty i przystępny, wręcz baśniowy sposób wyjaśniają najważniejsze zależności społeczne i pokazują najważniejsze cechy jakie powinien posiadać typowy Koreańczyk. Można tutaj znaleźć dużo odwołań do motywów zwierzęcych, okraszonych zarówno humorem jak i będących alegorycznym przekazaniem pewnych uniwersalnych nauk czy przestróg. Baśnie te również sporo wyjaśniają jeśli chodzi o relacje z innymi azjatyckimi sąsiadami, szczególnie Japonią i Chinami. Z tej perspektywy to dumna Korea była dla nich nauczycielką i odgrywała rolę podobną do Grecji na kontynencie europejskim.

,,Baśnie koreańskie" to fascynująca wyprawa na Daleki Wschód. Mądre, uniwersalne opowieści są nie tylko pretekstem by poznać kulturę koreańską ale mogą być też równie czytelne i zrozumiałe dla współczesnego, europejskiego czytelnika. Zaskakującym może być uświadomienie sobie, jak niektóre motywy są silne. Przykładowo znajdziemy tu opowieść przypominającą dobrze znanego Kopciuszka czy historie mogące konkurować z bajkami ezopowymi. Jednak nawet jeśli motywy są znane to przebija przez nie orientalny klimat oraz trochę inna dynamika. Wszystko jest bardziej wyważone, mocno wyczuwalna jest kultura spokoju, szacunku oraz tradycji. Ta książka to świetny wstęp by zanurzyć się w bogatym, fascynującym koreańskim folklorze. 

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 112,2 cm - 2,1 cm = 110,1 cm.    

 

środa, 23 kwietnia 2025

,,Kraina cienia" Meg Cabot

Tytuł oryginału: Shadowland

 Nastoletnia Suze nie ma lekko. Nie dość, że jej mama ponownie wyszła za mąż i przeprowadziła się na drugi koniec kraju zabierając córkę ze sobą, to jeszcze dziewczyna nie jest typową nastolatką. Ona jest pośredniczką, czyli kimś kto widzi duchy i może pomóc im dokończyć nierozwiązane sprawy z czasów ich ziemskiego życia. Brzmi ciekawie? Dla Suze zdecydowanie nie. Szczególnie gdy okazuje się, że nowy dom ma długą historię i już pierwszego dnia spotyka w swoje sypialni ducha i to całkiem przystojnego. Jednak zdecydowanym wyzwaniem będzie pierwszy dzień w nowej szkole.

Chyba się starzeję bo ostatnio czuję potrzebę do czytelniczych powrotów. A książki Meg Cabot (albo Jenny Carroll) to jedno z lepszych czytelniczych wspomnień z okresu gimnazjum. I nawet po latach czyta się to mega przyjemnie. Fakt, mocno czuć klimat milenialsów bez telefonu komórkowego przyklejonego do ręki i bez social mediów, jednak ma to swój urok. Sama książka tez ma milenialskie poczucie humoru i spojrzenie na rzeczywistość. Dla mnie był to nostalgiczny powrót w przeszłość ale nie przysłonił clue powieści czyli pogoni za duchami. Jest może pełno uproszczeń, pełno schematów ale dokładnie o tu chodziło. Kreacje postaci nasuwają skojarzenia z ,,Buffy - postrach wampirów" i pewnie w obecnym natłoku romantasy już nie robią wrażenia ale nadal jest to przyjemna książeczka na jeden wieczór. Ja bawiłam się rewelacyjnie i wręcz szkoda, że Meg Cabot zniknęła z polskiego rynku wydawniczego. Pozostaje jednak szukać po bibliotekach kolejnych tomików. 

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 113,4 cm - 1,2 cm = 112,2 cm.    

poniedziałek, 21 kwietnia 2025

,,Zamek duchów" Margit Sandemo

Tytuł oryginału: Spökslottet

 Chyba najlepsza w ,,Sadze o Ludziach Lodu" jest jej nieoczywistość. Każdy tom to inna historia i inny styl. Były tomiki romansowe, były z wątkiem społecznym, były mroczniejsze, bardziej skupione na magii czy ezoteryce. ,,Zamek duchów" to natomiast tomik, który miesza z sobą elementy powieści gotyckiej z lekkim kryminałem.

Głównym bohaterem jest syn Cecylii Paladin, uroczy choć trochę niedojrzały Tristan. Zupełnie przypadkiem w trakcie wizyty u ciotki, w lesie spotyka młodą dziewczynę i zakochuje się o pierwszego wejrzenia. Tajemnicza nieznajoma wydaje się przed kimś uciekać i bardzo nie chce aby ktokolwiek dowiedział się o ich spotkaniu. Uparty młodzieniec postanawia jednak odnaleźć ukochaną. W trakcie poszukiwań trafia do dziwnego, pogrążonego w mroku zamku, gdzie spotyka tajemniczą kobietę. Jakież jest jego zdumienie gdy następnego dnia dowiaduje się, że zamek nie istnieje a nocna gospodyni nie żyje od wielu lat.

Pierwsza część tomiku ma bardzo dużo z powieści gotyckiej. Mrok, tajemniczość, starożytne ruiny i postaci, skrywające wiele tajemnic. Młody Tristan wpakuje się w sam środek intryg i tylko cudem uda mu się uniknąć śmierci. Jego historia idealnie łączy w sobie młodzieńczą brawurę, naiwność i szaleńcze pierwsze zauroczenie. Pomimo czającego się niebezpieczeństwa oraz mroku, który otacza bohaterów jest urocza i bardzo ciepła. Druga część historii to już trochę opowieść o zemście i szaleństwie rozgrywająca się na tle wielkiej polityki. Brakuje jej uroku ale nadal niesie sporo emocji.

,,Zamek duchów" to bardzo uroczy i przyjemny tomik. Odbiega znacznie od głównego wątku - straszne dziedzictwo Ludzi Lodu tutaj jest tylko delikatnie wspomniane, przez co pozwala trochę odpocząć i się zdystansować. Jest klimatycznie i nastrojowo przez co lektura tego tomiku to czysta rozrywka. 

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 115,2 cm - 1,8 cm = 113,4 cm.    

czwartek, 17 kwietnia 2025

,,Ten, którego szukam" Bae Suah

 

Tytuł oryginału: 철수

,,Ten, którego szukam" to bardzo kameralna i intymna opowieść. Koncentruje się tak naprawdę wokół jednej sceny. Narratorka, młoda Koreanka, wyrusza na poligon by spotkać się ze swoim chłopakiem-nie chłopakiem. To pozornie mało znaczące wydarzenie stanie się punktem centralnym jej pogrążonego w apatii i beznadziei życia. Ma słabo płatną pracę, rodzinę z ogromem problemów. Jest zmęczona, zagubiona, coraz mocniej czuje, że nie ma przed nią przyszłości. Dopiero wyprawa na poligon coś w niej złamie.

Trudno tę historię nawet nazwać książką. Siedemdziesiąt jeden stron. Jednak w tak krótkiej formie kumuluje się ogrom emocji. Jest depresyjna, przytłaczająca, niczym otchłań bezradności, w której coraz bardziej zanurza się bohaterka. Równocześnie jest też trudna w odbiorze bo rzeczywistość miesza się z wyobraźnią i zlewa w jedno. Trudno uchwycić granicę pomiędzy tym co jest a co tylko narratorka chciałaby, żeby się wydarzyło. Autorce udało uchwycić się pustą, bezsensowną egzystencję i sprawić, że ona rezonuje. Ta opowieść nie ma happy endu ale jednak coś burzy. 


p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 115,8 cm - 0,6 cm = 115,2 cm.    

wtorek, 15 kwietnia 2025

,,Nexus" Yuval Noah Harari

Tytuł oryginału: Nexus. A Brief History of Information Networks from the Stone Age to AI

 ,,Nexus" to absolutnie rewelacyjna praca, po którą warto sięgnąć, szczególnie obecnie. To nie tylko traktat filozoficzny prowadzący czytelnika od epoki kamienia do współczesności śladem informacji, to także solidna porcja wiedzy przygotowująca na przyszłość.

Nie da się zaprzeczyć, że żyjemy w świecie, który jest przytłoczony informacją. I po raz pierwszy w całej naszej historii ludzkości nie jesteśmy jedynymi, którzy tę informację tworzą i wykorzystują. Obok nas coraz szybciej zaczyna funkcjonować sztuczna inteligencja, która z dnia na dzień ogrywa coraz większą rolę. Jednak by zrozumieć to jaka może być wspólna koegzystencja ludzkości i sztucznej inteligencji najlepiej prześledzić to jak przez wieki informacja była tworzona i wykorzystywana. Jaką rolę odegrała religia, filozofia? Co doktryny polityczne, szczególnie te totalitarne, miały wspólnego z przekazywaniem i zbieraniem danych? Kiedy i w jakich warunkach funkcjonowała demokracja? Na te i wiele innych pytań izraelski filozof i historyk Yuval Noah Harari próbuje znaleźć odpowiedź, równocześnie pokazując zupełnie inny obraz otaczającego nas świata.

Chociaż studiowałam informację naukową i bibliotekoznawstwo i z wieloma pojęciami w pewien sposób jestem zaznajomiona to praca Harari była dla mnie szokiem. Szczególnie część poświęcona analizie współczesnego, cyfrowego świata. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy otoczeni przez boty, że algorytmy dyktują co oglądamy, czytamy, kupujemy a nawet myślimy.Jednak skala zjawiska umyka naszemu pojmowaniu. Nie uświadamiamy sobie jak potężną moc mają algorytmy i jak mocno są już samodzielne i wymykające się spod kontroli człowieka. Jednak nadal mamy jeszcze szansę i możemy wprowadzać czynniki kontroli czy samokontroli. I właśnie o to próbuje apelować i to próbuje nam uświadomić autor.

 Ta książka to monumentalna praca, pokazująca ogrom pracy i ogrom wiedzy autora. Jednak pomimo skomplikowanego i złożonego tematu jaki jest poruszany ma w sobie dużo lekkości i prostoty. To historia przez która się płynie, mimo że temat jest zatrważający. Zachęcam do sięgnięcia bo warto wyrobić sobie swoje własne zdanie na temat przyszłości, która już wkrótce może stać się naszym udziałem. 


p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 121,1 cm - 5,3 cm = 115,8 cm.    

niedziela, 13 kwietnia 2025

,,Podcastex 2. Polskie milenium" Mateusz Witkowski,Bartek Przybyszewski


 W roku 2005 rozpoczęło się dla mnie wchodzenie w dorosłość. Tak dosłownie. Życie prywatne zdominowały zupełnie nowe emocje i zupełnie inaczej patrzyło się na rzeczywistość. Ominęła mnie faza ,,emo" bo sorry to było dla dzieciaków w gimnazjum a ja już byłam licealistką o krok przed maturą i studiami. Jednak mimo tego, że wtedy dystans między gimnazjum i liceum był ogromny nie udało uciec się przed tym co działo się w Polsce, zarówno w popkulturze jak i polityce i ogólnie społeczeństwie. Z dzisiejszej perspektywy lata 2005-2010 to dla mnie wieczność. Ogromna zmiana, przejście od liceum do prawie końcówki studiów. I równie zaskakujące jest jak wiele się wtedy działo.

Kolejna część ,,Podcastexu. Polskiego milenium" to opowieść o pewnym szaleństwie. Wtedy się tego nie czuło jak wielkie i nieprawdopodobne rzeczy się wtedy działy. Prezydentura Lecha Kaczyńskiego, zmiany rządów, nieprawdopodobne koalicje, skandale, Roman Giertych jako minister edukacji (pamięta jeszcze ktoś amnestię maturalną?). Ale i w społeczeństwie. Pojawiły się programy typu ,,Taniec z gwiazdami", selekcjonerem był Leo Benhakker, zasypała nas lawina polskich seriali, komedii romantycznych i objawił się Patryk Vega czy Wojciech Smarzowski.

Przyznam, że o wielu rzeczach zapomniałam albo nie były nigdy przedmiotem moich zainteresowań więc je ignorowałam. Dopiero kolejna praca Witkowskiego i Przybyszewskiego mi o tym przypomniała i uświadomiła jak wiele się zmieniło w okresie 2005-2010. Sporo tematów ma swój ciąg dalszy współcześnie, są takie na które dopiero gdy spojrzy się z dzisiejszej perspektywy, widzi się jak ogromne miały znaczenie. Są też takie, które są zaledwie ciekawostką i dziś raczej budzą uśmiech politowania. Autorzy nie wnikają za głęboko w poruszane tematy, nie analizują drobiazgowo, oni tylko budzą wspomnienia i próbują złapać klimat. Myślę, że dla milenialsów i tak ten okres ma swoją jedyną i wyjątkową atmosferę a książka taka jak ta zarysuje kontekst i uświadomi jak wiele przeżyliśmy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

czwartek, 10 kwietnia 2025

,,W środku nocy" Riley Sager

 

Tytuł oryginału: Middle of the Night

Co właściwie wydarzyło się w nocy 15 lipca 1994? To miał być zwyczajna piątkowa noc. Dwóch dziesięciolatków i nocowanie w namiocie na podwórku. Tylko, że rankiem jest tylko jeden z chłopców a drugi zniknął. Przez trzydzieści lat nikomu nie udało się ustalić co stało się z Billym. Prawie dokładnie trzydzieści lat później drugi z nich, Ethan, wraca do rodzinnego domu i zaczynają w okolicy dziać się dziwne rzeczy. Czy to Billy wrócił?

,,W środku nocy" to moje drugie spotkanie z Riley Sagerem i spotkanie bardzo satysfakcjonujące. Nie można powiedzieć, że ta historia to horror, nie jest też thrillerem czy kryminałem. Ona łączy w sobie wszystko i wyciąga ich esencję. Z tego powstaje opowieść, która skutecznie przykuwa uwagę. Elektryzująca gra pomiędzy światem realnym, wyobraźnią i narastającą psychozą. Akcja powieść to zamknięty krąg osób, z których każda coś ukrywa a wydarzenia z lipca 1994 przywoływane w retrospekcjach mieszają w utrwalonych pozorach oraz pokazują zupełnie inne oblicze pozornie idealnego podmiejskiego osiedla.

Sager od początku igra z czytelnikiem tworząc obraz przedmieścia, w którym zacierają się granice. Tu może zdarzyć się wszystko. Od pierwszych stron czuć, że coś czai się w mroku ale nie wiadomo czy jest to z tego czy innego świata. To też obraz przedmieść, które utknęły i zatrzymały się przed trzydziestu lat w obliczu tragedii. Tu nic się nie zmienia bo zmiana sugerowała by winę. Jest mrocznie, niepokojąco, przytłaczająco i można się pogubić. Tu cały czas krążą demony przeszłości. Tylko czy są prawdziwe?

,,W środku nocy" to świetny miks gatunków, który zapewni całą gamę emocji. Tu nic nie jest prawdą ale równocześnie wszystko może nią być. Książka wbije was w fotel i na 100 stronie nie będziecie mogli doczekać się by poznać rozwiązanie. Sager nie idzie po prostej linii, on na pewno was zaskoczy w finale a po drodze kilka razy wywróci całość do góry nogami. Polecam!

poniedziałek, 7 kwietnia 2025

,, Co mówią zwłoki" Sue Black

Tytuł oryginału: All That Remains: A Life in Death

 Dopiero gdy zaczęłam czytać tą pracę dowiedziałam się kim jest Sue Black. A nie jest to wcale przypadkowa osoba. To wybitna brytyjska antropolog, profesor na uniwersytecie w Dundee, była prezes Królewskiego Instytutu Antropologicznego. Posiada wieloletnie doświadczenie zawodowe jako antropolog, nie tylko teoretyczne ale przede wszystkim zdobywane praktycznie. To ona między innymi badała zwłoki w Kosowie czy po tsunami na Bali. Chyba taki wstęp już sam w sobie zachęca do sięgnięcia po jej książkę ,,Co mówią zwłoki" bo samo portfolio autorki jest gwarancją informacji z pierwszej ręki.

Początkowo czytało mi się dosyć ciężko. Przyznam, że nastawiłam się na ,,mięso". Byłam nastawiona na szokujące oblicze antropologii sądowej, brutalne szczegóły i zagmatwane zagadki kryminalne, które znajdują swoje rozwiązanie dzięki błyskotliwej analizie ciała. Brutalnie to się rozczarowałam. Sue Black nie ma zamiaru szokować, nie ma zamiaru bazować na szybkiej sensacji. Jej praca to szara, monotonna codzienność, przerywana przez wielkie tragedie. Ale od pierwszych stron jej pracy przebija ogromny szacunek do zmarłych. Zaczyna od snucia opowieści o swoich początkach w zawodzie i o tym jak odbywała pierwsze zajęcia na zwłokach dawców. Już ta pierwsza historia jest potężną lekcją szacunku do zmarłych. Kolejne rozdziały, pozornie banalne i zwyczajne opowieści o śmierci z bardzo osobistej perspektywy, są tak naprawdę szerszą opowieścią o śmierci i o tym jakie można mieć do niej podejście. Dla Black, śmierć nie jest czymś strasznym. Jest naturalną konsekwencją życia i związane są z nią pewne czynności, które powinny być wykonane we właściwy sposób.

Po mocno uwrażliwiającym wstępie dopiero przechodzimy do pracy antropologa. Autorka przytacza kilka przykładów ze swojej pracy ale stara się zachować anonimowość ofiar. Zdecydowanie bardziej nakierunkowana jest na pokazanie szerszego kontekstu. Dla niej antropologia sądowa to nie odcinek serialu. To coś znacznie większego. Jej celem nie jest zapewnianie rozrywki ale przywracanie tożsamości. I doskonale to jest zilustrowane na przykładach. A jednym z najbardziej szokujących są z pewnością te z Kosowa. I chociaż Sue Black nie wchodzi w drastyczne szczegóły, to już sam szeroki obraz zapada w pamięć i budzi podziw.

,,Co mówią zwłoki" to nie jest książka nastawiona na tanią sensację. Ona wręcz ucieka i dementuje wszystkie wyobrażenia jakie podsuwa nam popkultura. To rzetelny, konkretny obraz pracy antropologa sądowego i pokazanie dlaczego ta praca ma tak ogromne znaczenie. To też lekcja szacunku i wrażliwości, zarówno dla zmarłych jak i dla samej śmierć.

 

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 124,1 cm - 3,0 cm = 121,1 cm.    

 

piątek, 4 kwietnia 2025

,,Własnymi ciałami mierzymy tę ziemię" Tsering Yangzom Lama

 


Tytuł oryginału: We Measure the Earth with Our Bodies

 ,,W obozie często słuchaliśmy opowieści o ludziach odbywających długie podróże z towarzyszeniem prostracji. Pamiętam opowieść o pielgrzymie, który przemierzył Tybet - ze wschodu na zachód - padając i powstając (...)"

,,Własnymi ciałami mierzymy tę ziemię" to poruszająca saga rodzinna, która dotyka delikatnych tematów zarówno politycznych, społecznych i obyczajowych. Dwie siostry po tragicznej śmierci rodziców muszą odnaleźć swoje miejsce na świecie. Wyrwane z rodzinnej wsi, która została zajęta okupacją przez chińskie wojska, zaczynają układać swoje życie w Obozie. To co miało być tylko czymś przejściowym, zaczyna nabierać cech stałości a jedynym elementem łączącym przeszłość z teraźniejszością, poczucie tymczasowości z tradycją przodków jest mała figurka Bezimiennego Świętego. Bezcenny artefakt stanie się mostem łączącym różne osoby i przypominającym o narodzie bez własnej ojczyzny.

Ta powieść oddaje głos narodowi, o którym zapomniano. Monumentalna opowieść a zarazem bardzo intymna. Porusza bolesne tematy ale robi to z ogromną dyskrecją i wyczuciem. To nie tylko głos, który przenosi pamięć ale także wyrzut sumienia dla zachodnich społeczeństw. Mówi o handlu bezcennymi artefaktami, które dla Zachodu są tylko kolejną ciekawostką a dla Tybetańczyków to coś co podtrzymuje ich poczucie tożsamości i przypomina, że nadal istnieją. To także obraz codzienności na wygnaniu, gdzie każde nawet najmniejsze zdarzenie ma znaczenie. Gdzie szacunek należy się zarówno zmarłym jak i żywym. To nieustanna walka by jednej osobie dać szansę kosztem innych, którzy muszą z tej szansy zrezygnować. To poczucie wspólnoty, która jest jedynym co pozostało. To tradycja, która musi istnieć oderwana od swojego źródła.

Chcę czytać więcej takich książek. Przenosi ona w czasie i miejscu, uczy tolerancji i uwrażliwia. Pozwala dostrzec ludzi, których już prawie nikt nie zauważa ale którzy istnieją i próbują zachować swoją tradycję i kulturę. Jest palących przypomnieniem, że istnieją narody, którym odebrano prawie wszystko, oprócz pamięci i tożsamości. Może i nie są hałaśliwi, może nie ma ich na pierwszych stronach gazet ale są i cały czas odciskają znak na ziemi, próbując przypominać o swoim istnieniu. To opowieść, która porusza duszę i pokazuje czym naprawdę jest wygnanie i jak wygląda świat na uchodźstwie. Mocna, poruszająca proza, która z pewnością pozostanie na długo w głowie. 


 Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu bo.wiem

 (Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego)!

 

 

p.s. WYZWANIE 2025 - Przeczytaj tyle ile masz wzrostu: 127,8 cm - 3,7 cm = 124,1 cm.