
Nie mam zamiaru powtarzać tego co już napisano, wytykać błędów czy braków. Za to chcę pokazać co mnie śmieszyło:
1) Ana, lat 21, nie ma ubrań poza jedną parą dżinsów (o koszulkach nic nie wiadomo). Współlokatorka Kate, została wprowadzona tylko w celu pożyczania jej ciuchów. Jak ona przeżyła cztery lata w Portland, nie rozumiem, ale przynajmniej oszczędziła kupę kasy... hmmm.. tylko gdzie ją ma???
2) Ana, kończy studia w 2011 roku i nie posiada komputera (sic!) Też kończyłam studia w 2011 i bez mojego ogromnego, wolnego ,,Franka" (który jest już w krainie wiecznych komputerzych łowów) raczej niewiele bym zrobiła. Może w USA do studiowania wystarczy iPod...
3) Christian, niby ma ogromne doświadczenie, wszystko zna a za cokolwiek się bierze to pierwszy raz. To wychodził kiedyś z tego Czerwonego Pokoju czy nie??
4) Postacie drugoplanowe, wytłumaczy mi ktoś po co one tam są skoro nic, absolutnie nic nie wnoszą?? Sorry, Kate wnosi ubrania, w których chodzi Ana, ale reszta??
5) A teraz najważniejsze, to o czym niby jest ta książka - seks. Jak dla mnie to niewiele różni się on w opisie od przepisu kulinarnego. Wziął, zrobił, skończył. Zero jakichś uczuć czy emocji.
6) Wewnętrzna bogini. To jest coś takiego?? Kurczę, tyle lat żyłam w nieświadomości.
Jest jeszcze parę kwiatków ale dam sobie z tym spokój, chyba każdy wie o co mi chodziło. Szkoda, że rozpętała się koło niej taka burza. Nie jest ona warta aż tak dużego zainteresowania.